Francuski prowincjał o. Bruno Cadoré został 86. – po św. Dominiku – generałem Zakonu Kaznodziejów, wybranym 5 września przez 290. Kapitułę Generalną w Rzymie. W zakonie przeżył 30 lat, obecnie ma 56 i – choć prawdopodobnie nigdy nie sądził, że będzie pełnił najważniejszą funkcję w zakonie – został wybrany spośród wielu.
Dominikanów jest na świecie ok. 6500. Ta liczba obejmuje jedynie ojców i warto podkreślić, że do Rodziny Dominikańskiej przynależą także kobiety-dominikanki i świeccy dominikanie. Zakon dominikanów to potoczna nazwa Zakonu Kaznodziejskiego (łac. Ordo Praedicatorum – OP). Składa się z trzech gałęzi: braci dominikanów, mniszek oraz świeckich zrzeszonych we fraterniach (zwanych tercjarzami). Szerszym pojęciem jest Rodzina Dominikańska , która obejmuje ponadto zgromadzenia sióstr dominikanek czynnych, członków instytutów świeckich oraz inne grupy i osoby indywidualne żyjące zgodnie z duchem św. Dominika, a nie podlegające bezpośredniej władzy generała Zakonu.
Droga nowego generała wydaje się być podobną do innych, ale zawsze, w każdej historii życia i powołania jest coś szczególnego i niepowtarzalnego.
Młody Bruno ukończył studnia medyczne we Francji i chciał zostać pediatrą. Miał konkretny plan swojego życia i – krok po kroku – zamierzał go wykonać. Jednak pewnego dnia wszedł do kościoła...
Wszedł do klasztoru dominikańskiego i – nie wiedząc dlaczego – właśnie ten klasztor specjalnie sobie upodobał. Można to nazwać potrzebą chwili, albo faktem, że – wracając do domu – codziennie przechodził obok tego kościoła. Jednak każdym powołaniem nie kieruje przypadek, ale Bóg.
Wstąpił w momencie trwania modlitwy. Przyglądał się modlącym ojcom i braciom, zachwycił się ich szczęściem, ale nie rozumiał dlaczego są tak radośni. Może potrzeba wyjaśnienia tej zagadki była haczykiem, na który Pan Bóg go złapał, niczym rybę.
Pragnął tej wolności w Bogu. Praca z chorymi, rzeczywistość cierpienia i umierania – nie każdy może to znosić zbyt długo. Do tego trzeba mieć specjalne powołanie. Okazało się, że Bruno miał inne…
Dominikańskość jest tym, czego szukał – życie we wspólnocie na dobre i na złe, kaznodziejstwo niczym profesja na całe życie – zgodna z nakazem Jezusa: „aby iść i nauczać narody, aż do skończenia świata”. Dominikanin idzie do ludzi, nie tylko aby nauczać, ale także aby przebywać z nimi – żyć radościami i smutkami, współczuć i pocieszać. Dominikanin naśladuje Jezusa i właśnie w drugim człowieku odkrywa Jego Oblicze. Ta „boska wymiana” jest szkołą człowieczeństwa, zarówno dla dominikanina i wiernych, za których zakonnik nieustannie się modli, dla których uczy, zgłębia Pisma i z którymi stale szuka Prawdy, która wyzwala do nowego życia.
Modlitwa z braćmi zatrzymała Bruno w klasztorze na dłużej – na całe życie. Pokochał dominikańską liturgię i wolność, będącą owocem poznania Boga.
– Po nowicjacie mój prowincjał poprosił mnie, bym na dwa lata udał się na Haiti i żył wśród pracujących tam braci. Był to dla mnie bardzo ważny okres, gdyż nie wiedziałem tak naprawdę, czym jest wspólnota braci kaznodziejów a także dlatego, że nie znałem tej części świata, gdzie ludzie żyją w skrajnej biedzie. W owym okresie panowała tam niezwykle zdezorganizowana dyktatura. Widziałem braci pracujących na wsiach, w górach, tam gdzie rozpoczynali organizowanie pracy duszpasterskiej w ramach tzw. kościelnej wspólnoty podstawowej, nazwanej bractwem. Te dwa lata przeżyte wśród ludzi, poznawanie z nimi Ewangelii, uczenie się jej będąc w istocie jednym z nich – to była prawdziwa szkoła kaznodziejstwa powiązanego z codziennym życiem. Tylko takie kaznodziejstwo jest wiarygodne i skuteczne. Te doświadczenia miały decydujący wpływ na moje życie, nigdy ich nie zapomnę – opowiada swoją historię Bruno Cadoré.
Przed ojcem Cadoré jest nowe i wielkie wyzwanie: ma być generałem całego zakonu. Bycie mistrzem Kaznodziejów wymaga stałego kontaktu z jedynym Mistrzem – Jezusem.
Taka rola wymaga wrażliwości na potrzeby ludzkości w danym czasie historycznym, a można to odkrywać jedynie będąc wśród ludzi i trwając na modlitwie. Trzeba słuchać więcej Boga, ale też i ludzi, bo ich potrzeby muszą być znane.
Generał zapewnia, że będzie bratem swoich braci, sługą jedności, która zapewnia skuteczność pracy na „Bożej roli”. Jego pragnieniem jest – iść do ludzi, aby głosić Słowo, być tym, który własnym przykładem prowadzi zakon i braci. Skuteczność przepowiadania zależy od znajomości wiernych, ich problemów i pragnień.
– Myślę, że generał zakonu jest sługą jedności wszystkich braci, wspólnot i prowincji – tak bardzo kulturowo zróżnicowanych. Tajemnicą jedności, która jest nam dana i radości płynącej z faktu, że jesteśmy adresatami Słowa Bożego – jest miłość Chrystusowa, której uczył nas św. Dominik, Założyciel Zakonu Kaznodziejów – wypowiada się nowy przełożony dominikanów.
Prawdziwa wolność jest życiem dla innych, ofiarowaniem im naszego czasu, modlitwy i myśli, jest poszukiwaniem z innymi Prawdy, którą można znaleźć tylko w Bogu – w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej. Chcę być dla Boga i ludzi, oto najważniejszy cel mojego posługiwania – podkreślił nowy generał dominikanów Bruno Cadoré.
Nowy przełożony generalny dominikanów urodził się w Le Cruseot 14 kwietnia 1954 r. Do zakonu wstąpił po ukończeniu studiów medycznych, a pierwsze śluby złożył 28 września 1980 r. Po zakończeniu nowicjatu dwa lata pracował na Haiti, organizując tam pomoc medyczną. Święcenia kapłańskie przyjął 28 września 1986 r. w Lille. Przez pewien czas odpowiadał za formację młodych zakonników. W 1992 r. uzyskał doktorat w zakresie teologii moralnej. Wyspecjalizował się w bioetyce i stał się cenionym ekspertem w tej dziedzinie. Od 28 grudnia 2001 r. kierował francuską prowincją dominikanów.
Do najważniejszych zadań nowego generała dominikanów będzie należało przygotowanie zakonu na jubileusz 800-lecia jego zatwierdzenia przez Stolicę Apostolską.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...