Premier Donald Tusk ocenił w piątek, że śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przebiega szybciej niż podobne w Europie. Dodał, że oczekuje, że prace komisji badającej przyczyny katastrofy powinny zakończyć się do końca tego roku.
"Jeśli odłożymy na chwilę zrozumiałe emocje związane z katastrofą, bo ona była nie tylko tragiczna, ale też specyficzna, wyjątkowa ze względu na rangę osób, które tam zginęły, na miejsce, na typ relacji polsko-rosyjskich, to byśmy zobaczyli, że śledztwo, zarówno ze strony rosyjskiej jak i polskiej, przebiega szybciej niż w tego typu sytuacjach w Europie" - powiedział premier w radiowych "Sygnałach dnia".
"Tak jak obserwuję postępowania po stronie polskiej i po stronie rosyjskiej, to wiele na to wskazuje, że z końcem roku mniej więcej powinniśmy mieć finał, jeśli chodzi o prace komisji, a to byłoby tempo rekordowe" - powiedział Tusk.
Szef rządu przekonywał, że nie należy naciskać na przyspieszanie śledztwa ws. katastrofy. "Przyspieszanie na siłę tego śledztwa mogłoby być ze szkodą dla właściwego ustalenia faktów" - podkreślił premier.
Pytany o informacje prasowe o tym, że oficerów BOR nie było na lotnisku w Smoleńsku, premier powiedział: "Właśnie dlatego potrzebne jest śledztwo i prace prokuratury polskiej, rosyjskiej i obu komisji, żeby właśnie to wyławiać, te nowe okoliczności i sprawdzać je".
Premier odniósł się też do wypowiedzi polityków PiS na temat prowadzonego śledztwa. "Lepiej, by politycy, zwłaszcza ja, zanadto się nie zaangażowali. Politycy PiS formułują oskarżenia zanim to dochodzenie znajdzie swój finał" - powiedział Tusk.
"W interesie dochodzenia jest, aby politycy, w tym premier polskiego rządu, zachowywali daleko posuniętą powściągliwość" - dodał premier.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.