Polacy tłumnie wracają na SOR-y, ale na oddziałach nie ma dla nich miejsc. A może być gorzej - pisze piątkowa "Rzeczpospolita".
Dziennik donosi, że po niemal dwóch miesiącach kwarantanny społecznej pacjenci ruszyli na szpitalne oddziały ratunkowe.
"Jakby czekali w blokach startowych. W okresie epidemii przyjmowaliśmy 30 pacjentów dziennie, przed nią normą było ok. 100. Teraz to 130-150 osób" - mówi w rozmowie z gazetą prof. Andrzej Basiński, kierownik Klinicznego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku.
"Część pacjentów bała się jechać do szpitala. Wczoraj przyjęliśmy kobietę z ponad dwutygodniowym bólem w klatce piersiowej. Na szczęście to nie zawał" - dodaje profesor.
Gazeta informuje, że szturm przeżywają też placówki na Mazowszu. "O ile przed pandemią na dyżurze przyjmowaliśmy 20-30 chorych, o tyle teraz jest ich 50. To głównie krwawienia z przewodu pokarmowego, ale też urazy, pobicia czy upadki. Chorych nie ma gdzie kłaść, bo nadal działamy w reżimie sanitarnym, a na oddziałach jest mniej miejsca" - mówi "Rz" Krzysztof Hałabuz, prezes Stowarzyszenia Chirurgów, rezydent chirurgii ogólnej w jednym ze szpitali wojewódzkich.
Gazeta podkreśla, że wiele placówek funkcjonuje jak w pandemii. "Na SOR-ach są specjalne oddziały buforowe dla czekających przed przyjęciem na wynik testu na COVID. Izolatki dla osób podejrzewanych o zakażenie powstały też na oddziałach, zajmując sale chorych" - wylicza "Rz".
"Zarządzający szpitalem nie mogą zrezygnować z ograniczeń, bo z epidemiologicznego punktu widzenia sytuacja się nie zmienia od kilku tygodni" - tłumaczy dziennikowi dr Marcin Pakulski, były prezes NFZ i były dyrektor szpitala na Śląsku. "Mimo odmrażania gospodarki dobowa liczba zakażeń jest podobna jak w ostatnich tygodniach. A komunikat, że nie trzeba nosić maseczek sprawia, że ludzie odważyli się iść do lekarza" - dodaje.
Jak czytamy w "Rz", sytuację utrudniają braki kadrowe. "To wyłącza nawet pół oddziału i lekarz SOR musi odesłać chorego do innego szpitala" - mówi dr Hałabuz.
Dziennik donosi, że zdaniem ekspertów to dopiero początek szturmu na szpitale. "Zniesienie obowiązku noszenia maseczek ośmieli pacjentów, którzy dotąd unikali szpitala" - uważa dr Pakulski.
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.
ISW: oddanie Rosji reszty obwodu donieckiego dałoby jej dogodną pozycję do kontynuowania ataków.