Reklama

Kościół z dystansem do wszystkich partii

Poprawne ułożenie stosunków między sferą świecką a religijną jest jednym z bardziej stabilnych elementów Rzeczypospolitej – mówi w rozmowie z KAI biskup Stanisław Budzik, sekretarz generalny Episkopatu. W wywiadzie ukazuje specyfikę polskiego modelu na tle innych państw Europy.

Reklama

Od sześciu lat uczestniczę w zebraniach Episkopatu. Nie zauważyłem, żeby biskupi zajmowali się tam polityką. Z całą świadomością mogę powiedzieć, że znakomitą większość czasu poświęcają duszpasterstwu, prowadzeniu diecezji, misji przepowiadania i uświęcania. Tematy naszych dyskusji to katecheza, rodzina, świadectwo miłosierdzia. Mówią także o problemach związanych z administrowaniem diecezji i parafii. Polityka zajmuje bardzo dalekie miejsce. A jeśli w ogóle, to biskupi wypowiadają się na temat polityki w sensie ogólnym, definiowanej jako roztropna troska o dobro wspólne. Zadaniem biskupów nie jest ocenianie konkretnych partii czy polityków, mogą natomiast wypowiadać się na temat pewnych działań czy ustaw, jeśli dotykają one sfery etycznej czy godności człowieka. Jest to nie tylko prawo, ale i obowiązek Kościoła. Chyba jednak bardzo rzadkie są sytuacje, kiedy w przepowiadaniu kościelnym pojawiają się elementy stricte polityczne. Są one nagłaśniane przez media, bo ewangeliczne treści, które Kościół nieustannie głosi, nie są dziennikarsko atrakcyjne.

To absurd, że Kościół jest jakąś wielką siłą polityczną. Uczestnicząc w dialogu z kolejną już ekipą rządową (najpierw był PiS, teraz PO) widzę, z jakim trudem przychodzi nam przeprowadzić cokolwiek. Gdybyśmy prześledzili historię Komisji Wspólnej i Komisji Konkordatowej w ostatnich latach, zobaczymy, jak trudno jest doprowadzić do końca jakąkolwiek sprawę. Tematyka naszych obrad zawiera prawie zawsze te same zagadnienia: polityka prorodzinna, sprawa reformy Funduszu Kościelnego czy zakończenia prac Komisji Majątkowej, itp. Podczas kolejnych spotkań ustalamy jakiś harmonogram działania. Co pół roku zaczynamy niemal od punktu wyjścia.

Być może wyjątkiem będzie święto Trzech Króli. Bogu dzięki, że po wielu akcjach społecznych o szerokim zasięgu, inicjowanych przez b. prezydenta Łodzi, p. Jerzego Kropiwnickiego, po wielokrotnych rozmowach Kościoła ze stroną rządową, inicjatywach ustawodawczych, wygląda na to, że w najbliższą Uroczystość Objawienia Pańskiego katolicy nie będą mieć już dylematu: świętować czy pracować.

Ubolewać jedynie należy, że kolejne próby przywrócenia dnia wolnego w święto Trzech Króli, mimo bardzo wielkiego społecznego poparcia, torpedowane są zawsze przez konkurencyjne partie, bo nie leży to w ich interesie politycznym.

A z którą koalicją lepiej się Episkopatowi współpracowało: tą pod przewodem PiS czy PO?

– Pan usiłuje mnie wpuścić, ale się nie dam.

To znaczy, że z oboma równie źle?

– Powiedziałbym, że równie nieźle, tylko, że z równie małym skutkiem.

A jakie jest planowane kalendarium prac Komisji Wspólnej i Konkordatowej?

– Szczerze mówiąc pracą w Komisji Wspólnej jesteśmy nieco znużeni. Co pół roku powtarzamy te same postulaty, strona rządowa się z nimi zgadza, powołujemy komisje, które przeważnie nie zbierają się, bynajmniej nie z naszej winy.

Szansa pojawia się jeśli chodzi o Komisję Konkordatową, która – ze strony Kościoła – jest organem Stolicy Apostolskiej. Te nadzieję uosabia nowy nuncjusz abp Celestino Migliore. Nasze lokalne spojrzenie wzbogaci o punkt widzenia Kościoła powszechnego. Liczę i na to, że jego autorytet i doświadczenie będą ważne w kontekście pojawiających się prób kwestionowania konkordatu.

Jak Ksiądz Biskup ze swej perspektywy ocenia stosunek Kościoła do dwóch głównych sił politycznych w Polsce: PO i PiS. Czy zachowuje wobec nich dostateczną neutralność?

– Kościół winien zachowywać zdrowy dystans do wszystkich partii i nie utożsamiać się z żadną z nich. Jeśli chodzi o wymienione partie, to obie wywodzą się z nurtu solidarnościowego. W obu są ludzie wierzący i zaangażowani w różne działania Kościoła. W każdej z nich może się pojawiać pokusa skorzystania z poparcia Kościoła dla osiągnięcia własnych celów.

A jeśli usiłuje się zinstrumentalizować Kościół, z czym mieliśmy do czynienia np. w z związku z krzyżem przed Pałacem Prezydenckim, to co wtedy?

– Instrumentalizować to znaczy czynić kogoś lub coś, narzędziem, instrumentem. Nie wolno instrumentalizować Kościoła, tym bardziej krzyża, który jest znakiem najwyższych wartości. Konflikt o krzyż na Krakowskim Przedmieściu przyniósł bardzo wiele szkód wszystkim, w tym zaszkodził wizerunkowi Polski i Kościoła.

Krzyż został przeniesiony na razie do kaplicy prezydenckiej. Problem pozostał. Jak go rozwiązać?

– Problem pozostał, gdyż jego istota tkwi nie w krzyżu lecz w politycznym sporze o upamiętnienie śp. Prezydenta i innych ofiar katastrofy smoleńskiej.

Biskupi zgromadzeni na Jasnej Górze 25 sierpnia zaapelowali, by oddzielić sprawę krzyża od pomnika oraz powołać komitet reprezentujący różne opcje, mające za zadanie wypracować rozwiązanie na drodze dialogu. Winny znaleźć się tam ważne autorytety społeczne i przedstawiciele rodzin ofiar. Kościół nie zabiera głosu po żadnej ze stron, apeluje o dialog i porozumienie.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
2°C Piątek
wieczór
0°C Sobota
noc
wiecej »

Reklama