Jezus oczekuje wiarygodności szczególnie od biskupów, pasterzy, kapłanów i osób konsekrowanych – powiedział 28 września abp Celestino Migliore podczas Mszy św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie z udziałem Episkopatu Polski. Nuncjusz apostolski dodał, że wszyscy, w tym świeccy, "zaproszeni są do pokazywania jasnego oblicza Kościoła". W uroczystej Eucharystii uczestniczył prezydent Bronisław Komorowski.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Jest godne pochwały, że wspólnota chrześcijańska w Polsce zachowała to pozdrowienie. Jest ono bardzo cenne, bo pomaga spojrzeć na każdą rzecz, sytuację, wydarzenie z odpowiedniej perspektywy, pozwalającej uznać naszą zależność od Boga i oddać chwałę Jezusowi Chrystusowi, który jest racją i radością naszego istnienia.
Takie pozdrowienie stawia we właściwym świetle także tę celebrację, którą Arcybiskup Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski, Arcybiskup Józef Michalik, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski i cały Episkopat Polski zechcieli zorganizować w tej pięknej katedrze, aby zaprezentować nowego Nuncjusza Apostolskiego ludowi Bożemu stolicy i całego kraju. Podstawowe zadanie nuncjusza apostolskiego, jakim jest tworzenie rzeczywistej, serdecznej więzi między Kościołem powszechnym i Kościołami lokalnymi, dokonuje się we wspólnej zależności od Boga, w słuchaniu słowa Bożego i odpowiadaniu na nie. Jest zaś możliwe dzięki naszemu naśladowaniu Jezusa Chrystusa.
Pełne szacunku, serdeczne pozdrowienia kieruję do Pana Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej który swoją obecnością na tej uroczystości reprezentuje i w pewien sposób uobecnia wszystkich Polaków.
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję rzeszy wiernych, którzy zgromadzili się w tym kościele katedralnym, a także tym, którzy łączą się z nami za pośrednictwem telewizji. Dla Nuncjusza niezbędne jest wsparcie modlitewne, duchowa więź i dialog ze wspólnotą chrześcijańską: wszystko to bowiem świadczy o miłości i wierności względem Ojca Świętego i wspiera osobę jego Przedstawiciela, który przecież także jest osobą obdarzoną sercem, potrzebującą ludzkiego ciepła, wsparcia i dialogu.
Bardzo się cieszę, że tę pierwszą wspólną Mszę świętą mogę odprawiać razem z całym Episkopatem, zgromadzonym w Warszawie na zebraniu plenarnym. Ponownie serdecznie pozdrawiam Księży Kardynałów, Przewodniczącego Konferencji Episkopatu, biskupów diecezjalnych, pomocniczych i emerytów tu zgromadzonych. Jeśli pozwolicie, chciałbym wspomnieć szczególnie Księdza Prymasa Józefa Kowalczyka, który w czasie swojej długiej i owocnej posługi Nuncjusza Apostolskiego w tym kraju był także moim mistrzem, kompetentnym i przyjacielskim nauczycielem w pierwszych latach pełnienia swej misji. Wszystkim Dostojnym Kardynałom i Biskupom dziękuję za serdeczne, braterskie przyjęcie, którego dziś doznałem, i wyrażam nadzieję, że i w przyszłości w takiej samej atmosferze będziemy wspólnie i z radością nieść nasz pondus diei et aestus [ciężar dnia i spiekoty]. W te pozdrowienia i życzenia pragnę włączyć także obecnych tu licznych kapłanów, zakonników i siostry zakonne, którzy wielkodusznie dają świadectwo wielkiej trosce, jaką Bóg otacza każdą kobietę i każdego mężczyznę.
Szczególne podziękowanie kieruję do władz Miasta Warszawy, do przedstawicieli władz państwowych, rządowych i samorządowych Rzeczypospolitej Polskiej oraz do kolegów Ambasadorów i dyplomatów. Choć pełnione przez każdego z nas obowiązki różnią się co do natury i kompetencji, to jednak łączy nas to, że w pewien sposób służymy tym samym osobom, obywatelom polskim. Wspólne spotkanie w domu modlitwy nadaje właściwy wymiar naszej posłudze i naszym relacjom nacechowanym współpracą i życzliwością.
Minęło już dwadzieścia lat od czasu, gdy nauczyłem się podstaw pięknego języka polskiego. Chociaż w posługiwaniu się tym językiem jestem jeszcze nowicjuszem, to zwracam się do was po polsku i – jeśli mogę zacytować wielkiego Papieża Jana Pawła II, którego dała Kościołowi ta wspólnota chrześcijańska – powiem, jak on na początku swojego pontyfikatu: jeśli się pomylę, poprawcie mnie!
Fakt, że rozpoczynam moją misję pod patronatem św. Jana Chrzciciela, patrona tej pięknej katedry, jest dla mnie bardzo symboliczny zarazem zobowiązujący. Tenże Święty konsekwentnie stawiał siebie na drugim planie, aby przygotować drogę Jezusowi Chrystusowi. Dlatego nazywa się go Poprzednikiem, Prekursorem. Słowo „prekursor” było w jego czasach chętnie i często używane. Posługiwali się nim rolnicy, by pokazać pierwsze owoce i pierwsze zbiory, zapowiadające okres obfitości i materialnego spokoju. Używali go rybacy na określenie statku, który poprzedzał transporty handlowe, uwalniając morze od piratów i rabusiów. Był on dla nich zapowiedzią dobrobytu i bezpiecznej przyszłości. Używali tego słowa żołnierze, gdy wysyłali mały oddział na zwiad, by zapewnić obronę sobie samym i okolicznej ludności. Był używany także w świecie sportowym, gdy biegacz w maratonie odłączał się od grupy i odnosił zwycięstwo. Prekursor to symbol pełni życia, radości życia i pomyślności dzięki owocom własnej pracy; to symbol spokoju społecznego, zgody i współpracy wspólnoty politycznej, solidarności i braterstwa w wymiarze lokalnym, krajowym i międzynarodowym; to także symbol zwycięstwa nad niebezpieczeństwami, które zagrażają naszej codziennej egzystencji. Symbol ten czerpie swoje znaczenie i swoją siłę od osoby, na którą wskazuje Prekursor: od Jezusa Chrystusa.
Uczucie słusznej dumy i szacunku, jakie Polacy żywią wobec „swojego” Papieża, Sługi Bożego Jana Pawła II, zachęca nas wszystkich do podjęcia zaproszenia, które on skierował na początku swego pontyfikatu: Otwórzcie drzwi Chrystusowi.
W czasie, gdy zaufanie do Kościoła jest podważane przez antyświadectwo niektórych jego członków, otworzyć drzwi Chrystusowi, kochać Chrystusa, oznacza kochać także Jego Kościół i wesprzeć go, żeby się oczyścił i był światłem i solą ziemi, zgodnie z przekonaniem wyrażonym przez Papieża Benedykta XVI w dniu inauguracji jego pontyfikatu: Kościół jest żywy, Kościół jest młody!
Nasza gorliwość może nas czasem prowadzić do traktowania świata, który nie akceptuje Chrystusa czy też jest obojętny lub wrogi wobec Kościoła, w taki sam sposób, jak uczniowie z dzisiejszej Ewangelii: Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich? Lecz Jezus – stwierdza krótko Ewangelista – zabronił im (Łk 9, 54-55).
Myślę, że możemy spróbować wyobrazić sobie, w jaki sposób Jezus skomentował i wyjaśnił upomnienie skierowane do uczniów.
Podobnie, jak dzisiaj, tak i wtedy wiele było niepokoju i poszukiwań. Współczesny człowiek nie zadowala się już formułami, sloganami, konwencjami społeczno-religijnymi, bo jest bardzo wymagający i szuka prawdziwych i głębokich odpowiedzi na pytania, które nosi w sobie. W każdej kobiecie, w każdym mężczyźnie, jest pewna tajemnica, którą trzeba rozpoznać, ożywić, podtrzymać i sprawić, by rozkwitła.
Także pewna nieufność czy gniew w stosunku do Kościoła często kryje w sobie pragnienie prawdy, autentyczności, piękna, którego nie można gasić uproszczonym sądem czy potępieniem. A tym bardziej nie da się go zaspokoić przeciętnością, kompromisami czy pozbawioną natchnienia rutyną, które czasami są obecne w życiu niektórych wiernych.
Jezus zaprasza nas wszystkich – wiernych i pasterzy, świeckich i konsekrowanych – aby pokazać jasne oblicze Kościoła, przemawiać z głębi serca, uaktywnić moce świętości, podjąć wysiłek spotkania tych, którzy szukają wody żywej i pomóc im ją znaleźć. W szczególności od nas biskupów, pasterzy, kapłanów, osób konsekrowanych, oczekuje Jezus, że będziemy osobami wiarygodnymi, które mają doświadczenie wiary, którym nieobce są trudności i przeciwności życiowe, i które w pokorze prawdy pochodzącej od Boga, potrafią cierpliwie towarzyszyć tym osobom w ich drodze do Chrystusa i do Jego wspólnoty na ziemi.
W trudnym dla Kościoła momencie Papież Benedykt XVI ukazuje nam wymiary duchowości, które wychodzą poza zwyczajność. Jego nauczanie i przykład koncentrują naszą uwagę na pierwszeństwie Boga, na tym, żeby codziennie wciąż na nowo wybierać Boga. Kilka dni temu, podczas swojej podróży do Wielkiej Brytanii, powiedział z głębi swego serca: Kościół, który stara się być atrakcyjny, jest pomyłką. I dodał: Kościół nie może pracować dla siebie, lecz ma ukazywać Chrystusa. Co w praktyce oznacza, że ma być świadkiem miłości i pojednania, pomagać w dostrzeżeniu drugiego człowieka, być przejrzystym, aby bez zakłóceń przekazywać autentyczne światło Ewangelii.
Uwielbiajmy więc Boga w naszej dzisiejszej modlitwie, za to, że przez swojego Ducha nieustannie odnawia swój Kościół, i módlmy się wspólnie, abyśmy radośnie i twórczo odpowiadali na Jego natchnienia.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.