Francja wyraziła w środę zadowolenie, że nie została oskarżona przez Komisję Europejską o dyskryminację w związku z deportacjami Romów.
Paryż "cieszy się, że Komisja wzięła pod uwagę zapewnienia Francji, że podjęte działania nie miały na celu +konkretnej+ mniejszości i że władze francuskie gwarantują stosowanie niedyskryminacyjnego prawa Unii Europejskiej" - powiedział rzecznik prasowy francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych Bernard Valero.
KE zagroziła wszczęciem procedury, o ile Paryż nie przedstawi do 15 października kalendarza poprawnego wdrożenia unijnej dyrektywy o swobodnym przepływie osób w UE. Jednocześnie Komisja nie zdecydowała się na uruchomienie procedury karnej wobec Paryża za dyskryminację Romów odsyłanych z Francji, co rozważała swego czasu komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding.
"Zażądaliśmy od francuskich władz wszelkich dowodów, konkretnych akt, takich jak dokumentacje odsyłania Romów i dokumentów im przekazanych" - sprecyzowała w środę komisarz Reding na posiedzeniu Komisji Europejskiej.
Rzecznik francuskiego MSZ Valero zapowiedział, że "Francja oczywiście dostarczy, tak jak to robiła wcześniej, wszystkie konieczne informacje. Rząd będzie zajmował się w najbliższych dniach szczegółową analizą nowych żądań Komisji, zanim zdecyduje o dalszych krokach".
Kontrowersyjna polityka rządu w Paryżu wobec Romów i spór w tej sprawie z Reding stały się w ostatnich tygodniach głównym tematem unijnej agendy, łącznie z ostatnim szczytem 16 września. Francuzów rozwścieczyła nie tyle zapowiedź procedury karnej, ile słowa Reding, porównujące sytuację we Francji do II wojny światowej. "Napawa mnie grozą, że w jednym z krajów UE są ludzie usuwani stamtąd najwyraźniej dlatego, że przynależą do określonej mniejszości etnicznej. Myślałam wcześniej, że po zakończeniu drugiej wojny światowej to sytuacja, która nie będzie już miała miejsca" - mówiła.
W reakcji Sarkozy zasugerował, by Reding przyjęła deportowanych z Francji Romów w swoim kraju - Luksemburgu. To z kolei zdenerwowało Luksemburczyków. "Komisarz Reding wypowiadała się nie jako Luksemburka, ale jako komisarz odpowiedzialny za sprawiedliwość" - bronił Reding szef dyplomacji Jean Asselborn.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.