Kościół w Polsce stworzył sobie „cielca” katolicyzmu epoki komunistycznej i czyni z niego punkt odniesienia – mówi w wywiadzie dla KAI biskup Andrzej Czaja.
Czy i na ile Kościół w Polsce idzie drogą Jana Pawła II? Jego imię odmienia się u nas przez wszystkie przypadki, stawia mu się wiele pomników, i...
- Nie jestem tu optymistą. Powołujemy się na Jana Pawła II, ale w gruncie rzeczy jako społeczność Kościoła w Polsce nie podjęliśmy jakiejś gruntownej refleksji. Brakuje nam solidnych komentarzy pisanych nie dla teologów czy naukowców.
Mówimy, powtarzamy: Jan Paweł II, dla Jana Pawła II. Szyld można wywiesić, ale co z tego? Dlatego najważniejsze jest pytanie: czy z Janem Pawłem II jest nam po drodze. A po drodze z nim, to znaczy po drodze z Jezusem, także z Soborem Watykańskim II, bo papież Wojtyła swoje przywiązanie do Soboru podkreślał jeszcze w testamencie wskazując, że jest on busolą dla Kościoła. Tymczasem w recepcji i realizacji Soboru mamy duże zaniedbania, i to zarówno na poziomie świadomości, jak formacji i wdrażania w życie.
Najbardziej palące kwestie?
- Przede wszystkim Kościół w Polsce jest ciągle zbytnio zajęty sobą, zanadto zainteresowany umacnianiem swych struktur i instytucji a za mało człowiekiem. Dzieje się tak dlatego, że nawet wśród pasterzy nie ma jasnego widzenia: po co Kościół? A jeśli już duszpasterz wie, że chodzi o służbę zbawieniu człowieka, że człowiek jest drogą Kościoła, nie umie tego należycie przełożyć na funkcjonowanie parafii i całego duszpasterstwa.
Nieraz brakuje większej świadomości, że najgłębszym misterium Kościoła jest trwanie człowieka w Chrystusie, i że Kościół najbardziej jest nie tam, gdzie się organizuje, reformuje, rządzi, tylko, jak przekonuje Benedykt XVI, w tych, którzy wierzą i przyjmują dar wiary, który staje się dla nich życiem. Dlatego, zarówno w przeżywaniu wiary jak i w kształtowaniu życia eklezjalnej wspólnoty ciągle dominuje u nas „actio” przed „contemplatio”. W postrzeganiu istoty życia chrześcijańskiego ciągle nie znajdują należytego zastosowania zasadnicze elementy eklezjologii komunii. Brak dostatecznej świadomości i formacji, że kościelna komunia człowieka z Bogiem i ludzi między sobą jest w swej istocie darem udziału w życiu Bożym. Powiem więcej: słabo realizujemy soborową wizję Kościoła jako komunii, co bardzo prosto wyraził prof. Stefan Swieżawski mówiąc, że za mało jest w Polsce Kościoła otwartego, wspólnotowego i służebnego. Powiedzmy też sobie szczerze, że mamy poważne zaniedbania na poziomie dobrego rozumienia własnej tożsamości: przeciętny wierny nie wie kim jest. Więcej nawet: nie zawsze zna głębię swej tożsamości osoba konsekrowana i ksiądz. Jeżeli mamy poważne zaniedbania na poziomie świadomości, to siłą rzeczy formacja także będzie leżała, nie mówiąc już o życiu Kościoła. Jeśli chodzi o Sobór jest wiele do zrobienia.
Jakie zadania wyznacza Ksiądz Biskup kierowanej przez siebie Komisji Nauki Wiary?
- Myślę, że powinniśmy opracować katechizm wdrażający w poszczególne misteria chrześcijańskie, z przeznaczeniem dla szerokiego odbiorcy. Chodziłoby o ukazanie wartości Kościoła, wiary, Ewangelii.
Konieczna jest też dobra współpraca i przekazywanie sugestii Wydziałom Teologicznym, które winny się zająć apologią chrześcijaństwa i polemiką ze światem. Odpowiadajmy na problemy, które świat nam stawia. Jako biskup, ksiądz mam przede wszystkim jednać. Polemika nie za bardzo z tą posługą współgra, a jest bardzo potrzebna w dzisiejszej sytuacji Kościoła w Polsce, gdy jest on przedmiotem dziwnej ofensywy, nie wiadomo nawet skąd prowadzonej. Mamy prawo się bronić, a dzieła apologetów chrześcijańskich z dawnych wieków, jak „Contra Celsum” Orygenesa są nam wzorem.
Zadaniem Komisji powinno być także inspirowanie do opracowań podręczników teologicznych, pisanych z myślą o najbardziej aktywnych polskich chrześcijanach, którzy mają prawo być nieco niezadowoleni, bo nie dociera do nich przekaz kierowany „do wszystkich”, szeroko. Oni chcą pójść w głąb i im powinniśmy zaserwować więcej.
Jak w najbliższych latach kształtować się będzie „ilość i jakość” polskiej religijności. Pozostaniemy wyspą w oceanie coraz bardziej świeckiej Europy, podążymy stopniowo jej śladem czy może stworzymy jakąś inną jeszcze jakość?
- Nie chciałbym bawić się we wróżbitę. Wolałbym się zastanowić, w jakim kierunku powinniśmy pójść. Na pewno w kierunku udrożnienia wiary podmiotowej w sercach naszych wiernych – to jest priorytet! W związku z tym musimy przemodelować styl pasterzowania tak, by nie dominował ten obecny, który polega na czekaniu na wiernego: w świątyni, zakrystii, kancelarii. Musimy wyjść i dobrze rozpoznać adresata, bo dziś jest on bardzo zróżnicowany. W mojej diecezji widzę co najmniej trzy takie obszary, które są mi zadane. Pierwsze, to środowiska postpegeerowskie, które, w moim przekonaniu, mają prawo czuć się nawet przez Kościół opuszczone, bo zaniedbujemy je, robimy za mało, by do tych ludzi wyjść. Misjonarze zaczynają ewangelizację od zbudowania studni; musimy więc tym ludziom najpierw pomóc egzystencjalnie.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.