Zwierzchnicy Kościołów i Wspólnot kościelnych w Ziemi Świętej solidaryzują się z prawosławnym Patriarchatem Jerozolimy w jego próbach odzyskania nieruchomości, które w 2004 r. zostały nabyte w pobliżu chrześcijańskiej dzielnicy Świętego Miasta przez Ateret Cohanim.
Organizacja ta wspiera osiedlanie się Żydów na starym mieście Jerozolimy i w jego bezpośrednim sąsiedztwie zamieszkiwanym przez Arabów.
Sprawa ciągnie się od 2004 r. Jak przypomina agencja Fides, sprzedaż kościelnego majątku wywołała wówczas protesty w prawosławnym świecie, co „doprowadziło do usunięcia z urzędu ówczesnego patriarchy Ireneusza przez Święty Synod, pod zarzutem nieuprawnionej sprzedaży nieruchomości należących do patriarchatu”. Od tamtej pory Kościół greckoprawosławny bezskutecznie zabiegał w izraelskich sądach o unieważnienie aktu sprzedaży, ponieważ jak twierdzi, był on nielegalny i nieuprawniony. 24 czerwca sąd w Jerozolimie w sposób definitywny oddalił wniosek Patriarchatu w tej sprawie.
Odnosząc się do tej decyzji, 13 patriarchów i zwierzchników chrześcijańskich wyraziło zaniepokojenie działalnością skrajnych ugrupowań, które poprzez nabywanie nieruchomości w tak zwanej dzielnicy chrześcijańskiej, naruszają pluralistyczną tożsamość Jerozolimy, osłabiając w niej obecność chrześcijan.
Sprawy majątkowe to w Ziemi Świętej kwestie bardzo delikatne. Przypomnijmy, że ostatnio również łaciński Patriarchat Jerozolimy musiał wyprzedać swój majątek w Nazarecie. Zmusiły go do tego horrendalne długi, które jak zaznaczono w komunikacie, są konsekwencją złego zarządzania finansami przed mianowaniem na stanowisko administratora patriarchatu włoskiego franciszkanina, abp. Pierbattisty Pizzabally. Tym razem nabywcą kościelnych nieruchomości w rodzinnym mieście Jezusa był biznesmen arabski.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.