W sobotę przed grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie odbyła się uroczysta odprawa wart – główna uroczystość przypadającego Święta Wojska Polskiego. W tym roku obchody są połączone z setną rocznicą Bitwy Warszawskiej w 1920 r.
"Setna rocznica wielkiej wiktorii warszawskiej i Święto Wojska Polskiego - jakże ważny to dzisiaj dzień, w którym dziękujemy za służbę naszym żołnierzom, oddajemy hołd wszystkim poległym za ojczyznę, ale także wspominamy tamten trudny, dramatyczny czas, ale zarazem jakże wielki i w historii naszego kraju znaczący, a także w jakimś sensie piękny" - mówił prezydent Andrzej Duda podczas uroczystej odprawy wart.
"Bolszewicka nawała miażdżyła wtedy Polskę. Pożoga, śmierć, gwałt, rozpacz, strach, przerażenie, spadek morale w społeczeństwie i wśród żołnierzy. Przegrana wydawała się nieuchronna. Wielu uważało, że to, co się stało, nie da się już odwrócić, że Polska padnie pod ciosami sowieckiej Rosji, Armii Czerwonej, że komunizm niesiony ze Wschodu ogarnie nasz kraj i dalej zaleje Niemcy i całą Europę" - zaznaczył prezydent.
Czytaj też:
Dodał, że byli jednak "tacy, którzy nie zwątpili, którzy cały czas pracowali, by ratować ojczyznę". Jak zaznaczył, byli wśród nich ojcowie dopiero co odzyskanej niepodległości, wielcy przywódcy wojskowi na czele z Józefem Piłsudskim.
Prezydent wskazał, że był wśród nich też Wincenty Witos, który stworzył Rząd Obrony Narodowej, w skład którego weszły wszystkie ugrupowania parlamentarne, "który był rządem ponad podziałami politycznymi, był rządem ratowania państwa". "W tamtych jakże trudnych dniach, kiedy bolszewicy stali na przedpolach Warszawy, oni zdecydowali się wziąć odpowiedzialność za losy państwa i społeczeństwa w swoje ręce" - mówił Duda.
"Dramatyczna sytuacja, a jednak dali radę. Co za piękny przykład, właśnie ponad podziałami politycznymi; bohaterstwo, wezwanie całego narodu niezależnie od przekonań do obrony Rzeczpospolitej" - podkreślił prezydent.
Jak mówił, "szli chłopcy z polskich wiosek, wezwani odezwą Wincentego Witosa, zaciągali się wojska, chwytali za broń, za broń chwytały nawet dzieci, by bronić Polski, Warszawy, by bronić świata wartości, chrześcijaństwa, naszej tradycji". "Doszło do tej, jak mówi wielu historyków, jednej z absolutnie największych bitew w dziejach świata" - powiedział Duda.
Podkreślił, że dzięki genialnemu manewrowi marszałka Józefa Piłsudskiego, generałów Tadeusza Rozwadowskiego, Edwarda Rydza-Śmigłego, Józefa Hallera "tamta kontrofensywa znad Wieprza przeszła do legendy". "Uczą o niej w szkołach wojskowych na całym świecie, genialny manewr, który przełamał front i doprowadził do wyjścia na tyły rozciągniętych sowieckich linii" - mówił prezydent.
"I pognali Sowietów z powrotem na wschód, przechylając szalę tamtej wojny nagle w kierunku polskiego zwycięstwa, z całkowitej, jak się wydawało, przegranej" - dodał.
Jak zaznaczył, "niektórzy nazwali to potem +Cudem nad Wisłą+". "Jakiś cud z pewnością był - cud geniuszu, cud opieki opatrzności nad naszym krajem i naszym narodem. Byliśmy wtedy mężni, odważni ponad wszelką miarę walcząc na różnych frontach, na tym przeciwko bolszewikom a zaraz potem w drugim Powstaniu Śląskim, które - jak podają historycy - zaskoczyło Niemców sprawną organizacją" - mówił prezydent.
Jak dodał, "tak to był cud tamtego czasu, to był cud męstwa polskich żołnierzy, bohaterstwa naszego narodu, bratnich narodów - Łotyszy, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów". Zaznaczył, że wspierały nas także samoloty pilotowane przez amerykańskich pilotów z 7 Eskadry im. Tadeusza Kościuszki. "Zwyciężyliśmy dzięki determinacji, dzięki wierze, dzięki nieprawdopodobnemu, niewyobrażalnemu samozaparciu, a także dzięki rozpaczy, dzięki woli przetrwania, dzięki wściekłości, a także woli pomszczenia wszystkich pomordowanych i poległych" - mówił Duda.
Czytaj dalej na następnej stronie
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.