Pamięć o Bitwie Warszawskiej starano się za wszelką cenę zatrzeć, zdeptać, zniszczyć… Cud, że przetrwała.
Owielkim Cudzie nad Wisłą przez całe lata trwała zmowa milczenia. Dlatego Opatrzność Boża niejako nakłada dzisiaj obowiązek podtrzymywania pamięci tego wielkiego wydarzenia w dziejach naszego narodu i całej Europy, jakie miało miejsce po wschodniej stronie Warszawy – mówił św. Jan Paweł II 13 czerwca 1999 r. na Cmentarzu Poległych w Bitwie Warszawskiej.
O bohaterstwie Polaków w bitwie komunistyczna propaganda kazała zapomnieć na blisko pół wieku. Zakazywała czcić jej ofiary, pielęgnować ich groby, wspominać w podręcznikach.
Ofiary stały się katem
Nic dziwnego: klęska bolszewików kłuła w oczy władze PRL. A gdyby zamienić w świadomości powojennego pokolenia kata z ofiarą? We wszystkich opracowaniach z okresu PRL obraz wojny polsko-radzieckiej był pisany zgodnie z oczekiwaniami Kremla. Oficjalny podręcznik „Historia Polski” z 1951 r. nazywał wojnę z 1920 r. „interwencją antyradziecką”, akcentując, że „burżuazyjno-obszarniczy rząd polski rozpoczął zaborczą politykę skierowaną przeciwko Rosji Radzieckiej”. Nie mogli się zapewne nadziwić czytelnicy, którzy w wydanej w 1966 r. monografii czytali, że to Polska była „stroną atakującą i inicjatorem wojny”, a doprowadziła do niej „ambicja przywódców i ciasny egoizm magnaterii kresowej”. Pisano o „kolonialnej eksploatacji ziem ukraińskich, białoruskich, litewskich i rosyjskich”, które znajdowały się „pod okupacją Polski”. Dyskredytowano też bohaterów, z marszałkiem Piłsudskim na czele, którego nazywano burżuazyjnym nacjonalistą kontrrewolucji.
Wiara przetrwała
Komunistyczna cenzura przez kilkadziesiąt lat zabraniała publikacji, które ujmowały zagadnienie wojny z 1920 r. zgodnie z historyczną prawdą. Taki los spotkał choćby opowiadanie „Na probostwie w Wyszkowie” Stefana Żeromskiego, który opisywał pobyt 15 sierpnia 1920 r. w nadbużańskiej parafii Juliana Marchlewskiego, Feliksa Dzierżyńskiego i Feliksa Kona, tworzących Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski i szykujących się do przejęcia władzy. 20-stronicowe opowiadanie przez długie lata było pozycją niepublikowaną i zakazaną. Ukazywało się za granicą albo w drugim obiegu dopiero w czasie stanu wojennego. A była to tylko jedna z 5 tys. pozycji, objętych cenzurą w czasach PRL. Podobnie jak wspomnienia J. Piłsudskiego, kard. A. Kakowskiego, gen. W. Sikorskiego, gen. L. Żeligowskiego czy gen. J. Hallera, szeroko publikowane w latach 20. i 30. XX w., które komuniści po 1945 r. tępili i wyrzucali z bibliotek. Jeśli niszczono je ze względu na prawdę historyczną, to co dopiero ze względu na przekazy o cudownej interwencji Maryi, która zjawiła się 15 sierpnia w Ossowie i w okolicy Radzymina? Jak nieustraszony ateistyczny sołdat miał się przestraszyć Kogoś, w kogo nie wierzył?
Z obiegu zniknął więc zupełnie znienawidzony obraz Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”. Wielkie płótno Jana Henryka Rosena, na którym ks. Skorupka, Piłsudski i Sobieski są postaciami centralnymi, ukazujące Polskę jako „Tarczę Chrześcijaństwa”, kard. Stefan Wyszyński musiał przemycać z Watykanu w tajemnicy. Już w 1945 r. święto Wojska Polskiego, ustanowione w 1923 r. na 15 sierpnia, przeniesiono na październik, czcząc w ten sposób… przegraną przez Polaków bitwę pod Lenino.
Komuniści niszczyli wszystko, co mogło kojarzyć się ze zwycięstwem nad bolszewikami. W wojnie 1920 r. Wojsko Polskie zdobyło około 50 sztandarów wroga. Tylko jeden z nich, 101. Pułku Strzeleckiego Armii Czerwonej, cudem przetrwał w muzeum do dzisiaj. Resztę dowodów polskiej wiktorii, decyzją Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, w latach 50. XX w. Stalin kazał… zwrócić agresorowi. Jakimś cudem przed nożycami cenzury w PRL ocalały antybolszewickie plakaty z tamtego okresu.
Zniszczyć pamięć
Komuniści profanowali żołnierskie groby, niszczyli pomniki, „nieznani sprawcy” demolowali tablice i miejsca pamięci. W 1949 r. zbezczeszczono monument upamiętniający siedmiu Polaków zamordowanych przez bolszewicką czerezwyczajkę 17 sierpnia 1920 r. nad brzegiem Bugu, w Rybienku Leśnym. Początkowo myślano, że pomnik został w Bugu zatopiony. Okazało się, że komuniści przerobili go na… schody urzędu gminnego w Somiance, skąd w 1989 r. powrócił na swoje miejsce.
Żołnierze Armii Czerwonej już pod koniec II wojny światowej chcieli zniszczyć pomnik z wyrytymi nazwiskami 70 poległych na terenie cmentarza w Ossowie. Monument z napisem: „14 sierpnia 1920 r. siedemkroć odpieraliśmy hordy bolszewickie i tu padliśmy u wrót stolicy, a wróg odstąpił...” zbyt jaskrawo przypominał im niedawną klęskę. Do dziś zresztą nosi ślady kul.
Udało się za to czerwonoarmistom w 1944 r. obalić i zużyć na opał krzyż, który stanął w miejscu śmierci ks. Ignacego Skorupki. Postać kapłana, który poprowadził młodzież gimnazjalną przeciwko bolszewikom, budziła tę samą nienawiść co w 1920 r. Wówczas ciało 28-letniego księdza podziurawiono wielokrotnie bagnetami, tak że trudno było je ubrać do trumny.
Wicie, rozumicie…
Depozytariuszem pamięci o Cudzie nad Wisłą na kilkadziesiąt lat stał się Kościół. Choć komuna starała się za wszelką cenę wpływać także na przekaz z ambon, czego dowodem jest niebywała interwencja „najwyższych czynników” na treść listu pasterskiego episkopatu, który miał się ukazać na 50. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Przygotowany przez kard. Stefana Wyszyńskiego, akcentował konieczność pamięci i wdzięczności narodu za ratunek przed zewnętrzną agresją. Decyzją Gomułki bezpieka przeprowadziła wówczas nie tylko akcję zastraszania proboszczów, ale zaszantażowała także prymasa Polski, ostrzegając, że odczytanie listu będzie skutkowało zamknięciem seminarium w Drohiczynie. Władze starały się interweniować także w Watykanie. Urząd ds. Wyznań wprost pisał do kard. Wyszyńskiego: „Rząd PRL uważa za konieczne ostrzec Episkopat i całą hierarchię Kościoła przed wszelką akcją – jakkolwiek by ona była zakamuflowana – godzącą w podstawy polityki zagranicznej Polski Ludowej, zwłaszcza w sojusz polsko-radziecki…”. Prymas ripostował, że „historia nadzwyczajnego zrywu społeczeństwa i nadzwyczajnego wsparcia Dziewicy Wspomożycielki żyje w przekazach rodzinnych”, a Rada Główna Episkopatu Polski uznała zastrzeżenia władz komunistycznych za „wysoce nietaktowne i krzywdzące”.
Rocznice Cudu nad Wisłą władze komunistyczne traktowały jako „zagrażające stabilności państwa”. Tej obawiały się szczególnie, skoro wymusiły zgodę prymasa na „zawieszenie” odczytania listu w kościołach.
Manewry nad grobami
W okresie międzywojennym na cmentarzu w Ossowie co roku odbywały się uroczystości rocznicowe. Z inicjatywy Jana Zaorskiego, ojca poległego pod Ossowem ochotnika, w 1928 r. cmentarz za rzeczką Długą otoczono ceglanym murem oraz wzniesiono kaplicę. Po II wojnie światowej komuniści postanowili więc uniemożliwić czczenie poległych: zniszczono most i pamiątkowy obelisk, zdewastowano kaplicę, w końcu włączono nekropolię do poligonu wojskowego, ustawiając mur i zasieki. Mieszkańcy nie zapomnieli jednak o bohaterach: w małych grupach, pod osłoną nocy, pod wodzą kapłanów naprawiali krzyże i porządkowali groby. Komuniści się przeliczyli. W roku 1975 ks. Kazimierz Konowrocki, proboszcz Kobyłki, po raz pierwszy wymusił wejście na teren cmentarza wraz z bp. Władysławem Miziołkiem. Wprawdzie teren otoczyła milicja, ale w roku wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża władze pozwoliły na wyłączenie nekropolii z terenu poligonu. Biskup Jan Modzelewski odprawiał pierwszą Mszę św. w huku ostrej broni i warkotu bojowego śmigłowca, którymi postanowiono zakłócać uroczystość, ale wkrótce rozpoczęto przygotowania do nadania ossowskiej nekropolii tytułu Narodowego Sanktuarium Bitwy Warszawskiej, a cmentarnej kaplicy wezwania Matki Bożej Zwycięskiej. Kolejne rocznice przyciągały do Ossowa tysiące uczestników. 15 sierpnia 1982 r., w 62. rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami, 7 tys. uczestników otoczyły oddziały funkcjonariuszy ZOMO, uzbrojonych w pałki i armatki wodne. Pamięci o bohaterach nie udało się już jednak dłużej zacierać. Działania PRL-owskiej propagandy nie zdołały sprawić, by społeczeństwo zapomniało o zwycięstwie z 1920 roku.•
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.