Po niesamowitym wieczorze pełni sił ruszyliśmy w dalszą drogę. Jakże przyjemniej się jedzie gdy świeci słońce, wieje lekki wiaterek.
Afrykanerska kolacja wymaga bohatera
Wieczorem dostaliśmy zaproszeni na tradycyjną, afrykanerską kolację. Byliśmy potwornie głodni, na śniadanku i jednej, no może dwóch czekoladach człowiek daleko nie pojedzie. Pachniało bardzo interesująco, w garnku znajdowały się ziemniaki, baranina i kwiaty lilii wodnej. Denerwowałam się, ponieważ jestem dosyć wybredna jeśli chodzi o jedzenie a tu takie składniki. Karla z wielkim namaszczeniem nakłada nam porcje ryżu i tzw. potrawki. Pierwszy kęs i jak tu przełknąć coś, co rośnie Ci w ustach, nie daje się połknąć… Nie mogę dać po sobie znać , że mi nie smakuje – myślę sobie. Patrzę na pozostałe twarze, które tak jak moja są uśmiechnięte, radosne. O co tu chodzi? Wiem, że jestem wybredna, ale bez przesady. Pytam Waldka, czy mu smakuje, a on z wielkim uśmiechem informuje mnie, że absolutnie nie i wcina dalej. Gospodyni pyta, czy ktoś chce dokładkę, na ratunek rusza mi Waldi i szybko zamienia nasze talerze. Mój bohater! Uczciwie muszę przyznać, że pozostałym naprawdę smakowało, nie licząc nikomu muszę nadmienić, że zjedli wielki dziesięciolitrowy gar. Ernst podziękował za wspólny posiłek i zaprosił na poranny lot Cesną. Emocji nie było końca, przekomarzaliśmy się, kto jutro będzie pilotował.
Niesamowity lot Cesną
Wczesny ranek, szósta rano na zegarku, a obok mnie nikogo nie ma, nawet Grzesia, który jest naszym etapowym śpiochem. Słyszę warkot samolotu i wszystko stało się jasne. Moja kochana ekipa „porzuciła” mnie na rzecz podniebnych lotówJ Wyskakuję ze swojego śpiworka, myję zęby, wciągam kilka ciuchów na siebie i też jestem gotowa. Pilot dzieli nas na dwie ekipy: Asia, Leszek i Waldi oraz Grzesiu i ja. Czyżbyśmy w dwójkę ważyli tyle, co oni w trójkę? Chyba muszę wziąć się za siebie i rzucić czekoladęJ Lot jest nieziemski! Siedzimy w małej kabinie, co chwila rzuca nas w prawo i lewo, za sterami młodziutki pilot. Z perspektywy dwóch tysięcy kilometrów świat jest bardzo malutki, farmy, zwierzęta, ludzie przypominają małe punkciki. Trudno jest pozbierać myśli, szczególnie wtedy, gdy stery przejmują poszczególni członkowie Afryki Nowaka - Waldek i Grześ. Ogrom przestrzeni przed nami i pod nami poraża , gdzieniegdzie farma, kilometry ziemi uprawnej. Po około trzydziestu minutach wracamy na ziemię, dobrze czuć grunt pod nogami. Karla przygotowuje nam śniadanie, uściski, pożegnania i ruszamy ku nowej przygodzie.
Każdy „dom”, w którym gościmy zostawia w nas ślad, swoja cząstkę. Zastanawiamy się, czy ta serdeczność, która nas tu otacza, byłaby możliwa w Polsce. Jesteśmy pewni, że tak.
Daga
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.