Amerykanie mają moralną i polityczną powinność odbudowy Iraku - powiedział w wywiadzie udzielonym KAI abp Louis Sako
KAI: Z tego, co ksiądz arcybiskup mówi, wynika, że chrześcijanie nie mogą liczyć na żadne wsparcie. Jak wyglądają wasze stosunki z władzami Iraku?
- Trzeba powiedzieć, że rząd ma naprawdę dobrą wolę, a jego członkowie są otwarci na nasze potrzeby, ale są słabi i boją się. Wielu ministrów jest atakowanych, niektórzy nawet giną. Aby strzec kościołów, wypracowano już pewną praktykę, można wysłać policjantów i żołnierzy, ale ochrona ludzi nie jest już taka prosta. Stosunkowo łatwo jest chronić pojedyncze osoby, ale z większymi grupami jest już znacznie trudniej. Chrześcijanie żyją w niewielkich grupach wszędzie, a zaatakowanie grupy ludzi, jak to było w kościele w Bagdadzie, gdy na mszy zgromadziło się wielu wiernych, jest stosunkowo proste. W tym kościele zginęło 58 osób, a 67 odniosło rany - to wielka tragedia. Rząd powinien usuwać takie zagrożenia i natychmiast interweniować w obronie chrześcijan.
Trzeba jednak pamiętać, że w Iraku jest wiele podziałów: sunnici, szyici, partowie - ich żołnierze, milicjanci, policja - to wszystko jest głęboko zróżnicowane. Nie ma w tym profesjonalizmu, ale taka jest rzeczywistość. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że wkrótce powstanie nowy rząd. Wielka odpowiedzialność moralna spada tutaj na Amerykanów, którzy winni pomóc Irakowi w utworzeniu silnego rządu, aby kraj nie pogrążał się w chaosie, pomóc chronić ludzi, aby nie uciekali z kraju.
KAI: Trzeba chyba postawić podstawowe pytanie: dlaczego w Iraku prześladuje się chrześcijan?
- Są trzy główne powody. Przede wszystkim chodzi o fundamentalistów islamskich, którzy nie chcą mieć koło siebie innych. Dotyczy to także tych grup muzułmańskich, które nie zgadzają się z nimi, toteż również chcą się ich pozbyć. Fundamentaliści uważają chrześcijan za zasymilowanych z judaizmu i uważają, że całe nieszczęście chrześcijan bierze się z Zachodu.
Następnie obawiają się, że mogą stracić swą tożsamość muzułmańską, jeśli do świata islamu wedrze się cały ten mechanizm z Zachodu, który ich zdaniem jest pozbawiony wartości. Myślą w ten sposób, oglądając np. różne zachodnie programy telewizyjne. Uważają, że rozum chrześcijański jest zepsuty, a religia nie bardzo pasuje do panującej na Zachodzie moralności. My oczywiście nie jesteśmy zasymilowani z chrześcijanami zachodnimi, ale oni powołują się na dowody lub wersety z Koranu, które są antychrześcijańskie. Na przykład sura „ at-Tauba” [Skrucha; 9. z kolei - KAI] głosi, że chrześcijanie wyznają wielobóstwo, są niewierni, zafałszowali Ewangelię itp.
Z drugiej strony są tam również wersety dobre, korzystne dla chrześcijan, np. sura „ al-Maida”[Stół zastawiony; 5]. Fundamentaliści wykorzystują sury przeciw chrześcijanom, podczas gdy muzułmanie umiarkowani wyszukują fragmenty sprzyjające nam. Sądzę, że trzeba pomagać tym ludziom, aby na nowo odczytywali teksty koraniczne, mówiące o dobrych stosunkach z chrześcijanami, ukazywać kontekst historyczny tych tekstów, jednym słowem - zachęcać muzułmanów do egzegezy Koranu razem z chrześcijanami.
Trzeba z kolei wspomnieć o kryminalistach islamskich, którzy dopuszczają się swych czynów dla pieniędzy. Dla nich na szczeblu religijnym zaatakowanie i zabicie chrześcijanina jest czymś dobrym, gdyż jest to niewierny. Również zagarnięcie jego własności jest czymś dobrym, ponieważ nie jest on muzułmaninem. Dokonują więc wyraźnego rozróżnienia między muzułmanami a chrześcijanami.
Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że nie wszyscy wyznawcy islamu zgadzają się z takim punktem widzenia. Zwykli ludzie są dzielni, nawet jeśli uważają, że chrześcijanie to coś mniej niż muzułmanie, gdyż według nich islam jest religią Boga, pełną religią. Można powiedzieć, że wykazują oni sympatię do nas.
Następnie trzeba wymienić politykę, która traktuje chrześcijan instrumentalnie i chce ich kontrolować.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.