Amerykanie mają moralną i polityczną powinność odbudowy Iraku - powiedział w wywiadzie udzielonym KAI abp Louis Sako
Chaldejsko-katolicki arcybiskup Kirkuku podkreślił, że chrześcijanie w Iraku potrzebują duchowego i moralnego wsparcia chrześcijan z Zachodu, a także konkretnych projektów charytatywnych, które pomogą wyznawcom Chrystusa będącym w trudnej sytuacji. Abp Sako gości w Polsce na zaproszenie Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” w związku z obchodami II Dnia Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Jego tegorocznym tematem jest właśnie Irak.
Publikujemy pełną treść wywiadu z abp. Louisem Sako, chaldejsko-katolickim arcybiskupem Kirkuku.
KAI: W Kościele w Polsce po raz drugi obchodzimy Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie chce skierować uwagę na prześladowanych chrześcijan w Iraku. Jak ksiądz arcybiskup ogólnie ocenia sytuację w tym kraju?
- Sytuacja jest bardzo poważna i bolesna. Brak widoków na przyszłość, nikt nie wie, co przyniesie dzień jutrzejszy. Ludzie żyją więc w strachu i w wielkim niepokoju, zwłaszcza w dużych miastach, w których nie ma kontroli ze strony rządu, np. w Bagdadzie, Mosulu, Kirkuku, ostatnio też w Basrze. Rząd jest bardzo zajęty tworzeniem nowych władz, toczy się walka między różnymi listami, które zdobyły najwięcej głosów. Od ośmiu miesięcy nie ma rządu. A wojsko i policja są bardzo słabe, nie przechodzą odpowiednich ćwiczeń, nie mają broni, nie są wystarczająco wyszkolone, aby chronić ludzi. Granice nie są strzeżone, istnieje poważne zagrożenie kraju ze strony państw ościennych.
Wszystko to budzi wielkie obawy. Dotyczy to wszystkich Irakijczyków, ale obecnie przede wszystkim chrześcijan. Ta skłonność do stosowania przemocy popycha ich do ucieczki i szukania schronienia na północy Iraku, gdzie jest bezpiecznie, ale nie mogą tam odprawiać nabożeństw, nie ma pracy ani środków do życia. Wyjeżdżają też z kraju, szukając miejsc, gdzie mogliby żyć bezpiecznie oraz wychowywać swoje dzieci w sposób godny i niezawodny.
Tak więc wszystko to stanowi wielkie wyzwanie dla Kościoła. Jeśli chrześcijanie opuszczą te ziemie, skończy się ich obecność tutaj, ich świadectwo w kraju o większości muzułmańskiej. Co robić, aby zachować całe to wielkie dziedzictwo dwóch tysięcy lat, liturgii, mistyki, duchowości, te miejsca święte, kościoły, klasztory z V, VI, VII wieku, cały wielki ciąg męczenników, sanktuariów... Wszystko to idzie z nami przez całą naszą historię.
Dlatego prosimy naszych braci chrześcijan z Zachodu, aby pomogli nam, przede wszystkim duchowo i moralnie i w ten sposób podtrzymali nas, chrześcijan na tych ziemiach. Chodzi także o dzieła miłosierdzia wobec uchodźców, aby w nowych miejscach zamieszkania mogli przeżyć, znaleźć pracę, schronienie, opiekę zdrowotną. Obecnie w wielu wioskach i obozach, w których żyją, nie ma prądu elektrycznego, potrzebne są więc prądnice. Potrzebujemy różnych małych projektów, gdyż Irak jest krajem bogatym i w miarę jak będzie wzrastało w nim bezpieczeństwo, nie będziemy tego wszystkiego potrzebowali. Może nawet my będziemy pomagali innym.
KAI: W ostatnich dniach dochodziły do nas niepokojące informacje o atakach na chrześcijan, w których zginęło wielu naszych braci i sióstr. Czy można było uniknąć tych tragedii, jak np. w katedrze syryjsko-katolickiej w Bagdadzie?
- Bardzo łatwo było chronić te kościoły, gdyż znajdują się one w strefie mocno strzeżonej. Moim zdaniem, był to atak bardzo dobrze zorganizowany, gdyż najpierw wybuchł samochód-pułapka, potem zaczęli strzelać strażnicy, którzy przybyli, aby rzucić bomby. Uważam, że rząd mógł i powinien interweniować, nie wiem, czy nie zrobił tego ze strachu czy też pozwolił, aby do tego doszło, bo chciał to wykorzystać w celach politycznych. Naprawdę nie wiem, dlaczego do tego doszło, stawiam wielki znak zapytania.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.