Lwowiak, mieszkający od dzieciństwa pod Wawelem, ukończył dziś 90. rok życia. "Być już za życia legendą udało się niewielu, w tym również Adamowi Macedońskiemu" - nie wahał się stwierdzić w 2014 r. prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, w trakcie uroczystości nadania znanemu plastykowi, poecie i działaczowi opozycyjnemu z czasów PRL tytułu honorowego obywatela podwawelskiego grodu.
Jubilat jest wciąż aktywnym, pogodnym, uczynnym, skromnym człowiekiem, nieobnoszącym się ze swoimi zasługami. - Pan Bóg ma widocznie jakiś plan, skoro trzyma mnie jeszcze przy życiu. Może daje mi szansę na opiekę nad wnukami Aleksandrem i Kasprem, którzy mają teraz 11. rok, i na dalsze świadczenie o historii Polski ostatnich kilkudziesięciu lat? - zastanawia się A. Macedoński.
Jest nie tylko świadkiem epoki, lecz brał również czynny udział w wielu tworzących ją wydarzeniach. Urodzony 29 stycznia 1931 r. w mieście nad Pełtwią "Adam - wolny lwowiak", jak mawia o nim historyk prof. Ryszard Terlecki, jako chłopiec był w Krakowie zaprzysiężonym członkiem powojennej konspiracji niepodległościowej, w 1946 r. uczestniczył w słynnej krakowskiej trzeciomajowej manifestacji antykomunistycznej, w 1960 r. bronił krzyża w Nowej Hucie, publikował w "Przekroju" nowoczesne w formie rysunki, tworzył popularne piosenki oazowe, współtworzył Konfederację Polski Niepodległej oraz nowohucką Chrześcijańską Wspólnotę Ludzi Pracy, a także niezależny Instytut Katyński, którego był prezesem. Współredagował wydawane poza cenzurą pismo ChWLP "Krzyż Nowohucki". "Doceniła" to władza ludowa, internując go po wprowadzeniu w grudniu 1981 r. stanu wojennego.
- Jestem głęboko wierzący. Nie unikałem więc w mojej twórczości odniesień religijnych. Tyczy się to nie tylko poezji, lecz także plastyki. Rysowałem m.in. anioły, do których rano i wieczór się modlę. Moim największym obrazem jest "Anioł pojednania", mający 10 m wysokości i 4 m szerokości. Trafił do watykańskiej kolekcji Jana Pawła II. Na obrazie przedstawiającym zakonnicę pod parasolem umieściłem z kolei czerwone serce. Chciałem zaakcentować w ten sposób, że osoby konsekrowane są nosicielami miłości, którą jest przepełnione chrześcijaństwo - wyznaje A. Macedoński.
Wspierał swoim piórem w latach 1967-1977 budowę Arki Pana, pierwszego kościoła w Nowej Hucie. Pomagał także w organizowaniu Sacrosongu, pionierskiego festiwalu piosenki religijnej, stworzonego pod patronatem kard. Karola Wojtyły. - Byłem tam jurorem, napisałem również teksty kilku piosenek. Do dziś w śpiewnikach religijnych jest moja piosenka "Tylko On - ubogi cieśla z Nazaretu", śpiewana często na oazach. Melodię napisał Jerzy Woy-Wojciechowski, autor muzyki popularnych "Kormoranów" Piotra Szczepanika, obecnie znany lekarz. Co do oaz zaś, to znałem dobrze ich twórcę ks. Franciszka Blachnickiego, obecnie czcigodnego sługę Bożego. Na początku lat 70. bywałem u niego na Kopiej Górce w Krościenku nad Dunajcem, także z międzynarodową grupą stworzonego przeze mnie Studia Folk Song - przypomina A. Macedoński.
Nigdy nie był zawistny, wielu mogło na niego liczyć w trudnych chwilach. - Adama znam już prawie 41 lat. Poznaliśmy się w 1980 r., gdy fotografowałem pogrzeb Walentego Badylaka, który 21 marca owego roku podpalił się na krakowskim Rynku Głównym w proteście m.in. przeciw przemilczaniu przez władze komunistyczne zbrodni katyńskiej. Przyciągnęła mnie wówczas działalność niepodległościowa Adama. Szybko nauczyłem się doceniać także jego twórczość plastyczną oraz cechy osobiste: lojalność, przyjacielskość, humor - wspomina Stanisław Markowski, krakowski fotograf i kompozytor.
Archiwum Adama Macedońskiego Krościenko nad Dunajcem, 1972 rok. Jubilat (pierwszy z lewej) znał dobrze sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, twórcę ruchu oazowego (po prawej). Bywał u niego często na Kopiej Górce w Krościenku. Fotografia publikowana po raz pierwszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.