Wzywam rządzących do wycofania się ze złego projektu ws. podatku reklamowego, demokratyczna większość w Senacie nie zaakceptuje zamachu na wolne media, które są fundamentem demokracji - oświadczył w czwartek marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
W środę znaczna część prywatnych mediów protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru", będącej odpowiedzią na zapowiedź przygotowania przez rząd projektu ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Telewizje, m.in. TVN24 i Polsat News zamiast programu nadawały specjalny komunikat. Na portalach, m.in. TVN24, Onet oraz Interia czytelnicy nie mogli przeczytać żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki.
W wystąpieniu wyemitowanym w TVP i Polskim Radiu, Grodzki powiedział, że w środę "zamilkły wolne media". "Zamilkły na chwilę, byśmy mogli uświadomić sobie i zrozumieć, o co toczy się gra. Nie chodzi o pieniądze. Stawką jest wolność, stawką jest prawda (...). Media zamilkły wczoraj na krótko, po to, by nie musieć zamilknąć na zawsze. Ale by tak się nie stało, nie możemy milczeć my. Nie może milczeć demokratyczny Senat" - powiedział Grodzki.
"Wolne media są fundamentem demokracji obok trójpodziału władzy, przestrzegania praw człowieka, poszanowania jego godności czy niezależności sądownictwa. Gwarantują pluralizm i obiektywne przedstawianie rzeczywistości. Stanowią tamę przed zalewem jednostronnej, kłamliwej propagandy. Rolą wolnych mediów jest patrzeć na ręce władzy" - mówił marszałek Senatu.
Dodał, że nie ma najmniejszych wątpliwości, że celem projektu ws. podatku reklamowego jest "stłumienie wszelkiej krytyki rządzących i nałożenie kagańca na niezależne media". "Wzywam rządzących do wycofania się z tego złego projektu. Pragnę z całą mocą podkreślić, że demokratyczna większość w Senacie nie zaakceptuje zamachu na wolne media oraz żadnych innych prób podważania demokratycznego ustroju naszego państwa" - oświadczył Grodzki.
Mówił, że środowy "dramatyczny protest wolnych mediów przeciwko nakładaniu na nie kolejnych drakońskich podatków jest sprawą niezwykle poważną". "Nie wierzcie Państwo rządowej propagandzie" - mówił Grodzki.
Podkreślił, że wolne media płacą w Polsce podatki, CIT, VAT, opłaty za koncesje i inne daniny publiczne. "Co więcej, corocznie przeznaczają z własnych zasobów wiele milionów złotych na działalność kulturalną i charytatywną. Tymczasem tak zwane media publiczne dostają z naszych pieniędzy co roku gigantyczną kwotę 2 miliardów złotych na swoją działalność, podczas gdy te pieniądze powinny zostać przeznaczone na wsparcie ochrony zdrowia walczącej z COVID-19, czy na onkologię, o co bezskutecznie wnioskował Senat" - powiedział Grodzki.
Zwracał uwagę, że rolą wolnych mediów jest patrzeć na ręce władzy. "Bez nich nikt by nie słyszał o aferze z respiratorami widmo od handlarza bronią, maseczkach od instruktora narciarstwa, 70 milionach złotych na wybory kopertowe, ostentacyjnym łamaniu obostrzeń covidowych przez przedstawicieli władzy, jej nieudolności i chaosie w walce z pandemią oraz o wielu, wielu innych aferach" - mówił marszałek Senatu.
Dodał, że nie można z jednej strony zasilać ogromnymi sumami z podatków "telewizji zwanej dawniej publiczną", a jednocześnie z drugiej obciążać "haraczem" media, które są krytyczne wobec władzy. "Umysły, w których zakiełkowały pomysły tak restrykcyjnej ustawy, z pewnością nie są zainteresowane rozkwitem demokracji w naszym kraju - raczej marzy im się władza absolutna i karmienie społeczeństwa fałszywą propagandą aż do całkowitego zniewolenia naszego narodu" - stwierdził Grodzki.
Przed emisją wystąpienia Grodzkiego, TVP pokazała czarny ekran z napisem "Tu powinien być Twój ulubiony mecz".
Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami, połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.