Choć Wielki Głód na Ukrainie z początku lat 30. ubiegłego wieku był Armagedonem, to żonglowanie liczbą jego ofiar jest niedopuszczalne - ocenił prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz w przededniu obchodzonego w sobotę Dnia Pamięci Wielkiego Głodu.
"Nawet dziś tragedia, do której doszło w latach 1932-33, jest trudna do ogarnięcia. To był prawdziwy Armagedon; z głodu ludzie tracili godność" - czytamy w opublikowanym w piątek przemówieniu prezydenta do narodu.
Janukowycz, który w odróżnieniu od swego poprzednika Wiktora Juszczenki uważa, że Wielki Głód nie był ludobójstwem na narodzie ukraińskim, lecz "wspólną tragedią" wszystkich mieszkańców Związku Radzieckiego, podkreślił, iż pamięć o jego ofiarach nie powinna ulec zatarciu.
Prezydent Ukrainy przyznał, że w pierwszych latach ukraińskiej niepodległości pamięć o tragedii Wielkiego Głodu odradzała się wyłącznie dzięki działaniom zwykłych ludzi, a dopiero potem do jej pielęgnowania przyłożyły się władze państwowe.
"Jednak kiedy te gorzkie uczty (upamiętnienia ofiar Wielkiego Głodu - PAP) stały się seryjne, gdy niektórzy 'uczeni' na licznych imprezach i okrągłych stołach zaczęli przerzucać się milionami zmarłych wskutek głodu - od pięciu do siedmiu milionów - stało się jasne, że jest to świętokradztwo. Przecież śmierć nawet jednego człowieka jest niepowetowaną stratą nie tylko dla jego bliskich, ale i dla Kosmosu" - napisał ukraiński prezydent.
Uznawany za prorosyjskiego Janukowycz nigdy nie ukrywał, że dystansuje się od polityki Juszczenki, będącego głównym rzecznikiem przywrócenia pamięci o Wielkim Głodzie jako ludobójstwu na narodzie ukraińskim.
Wyraz swym przekonaniom Janukowycz dał w kwietniu w Strasburgu, kiedy z trybuny Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy oświadczył, że Wielki Głód na Ukrainie nie może być uznany za ludobójstwo, gdyż Ukraińcy jako naród nie byli celem tej akcji.
Wcześniej, w lutym, tuż po złożeniu przez Janukowycza przysięgi prezydenckiej, ze strony internetowej szefa państwa usunięto rozdział o Wielkim Głodzie. Powrócił tam dopiero we wrześniu, gdy - jak tłumaczyli obserwatorzy - aparat prezydencki uznał, że nie da się pominąć milczeniem obchodzonej w listopadzie 76. rocznicy tragedii.
Po przewrocie bolszewickim przez Ukrainę przetoczyły się trzy fale głodu: z początku lat 20., z lat 1946-47 i najtragiczniejszy w skutkach - Wielki Głód z lat 1932-33. W najgorszym okresie Wielkiego Głodu umierało do 25 tys. ludzi dziennie. Pustoszały całe wsie, dochodziło do przypadków kanibalizmu. Szczególnie cierpiały dzieci; ocenia się, że życie straciła jedna trzecia z nich.
Klęska głodu nastąpiła w jednym z najżyźniejszych krajów Europy w czasie pokoju, gdy ZSRR nieprzerwanie eksportował ogromne ilości zboża. Powodem było konfiskowanie z początku zapasów zbożowych, a potem w ogóle całej żywności.
Historycy uważają, że głód, który doprowadził do likwidacji chłopstwa jako grupy społecznej, miał na celu złamanie oporu wobec kolektywizacji, który na Ukrainie był największy.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.