Gen. Tadeusz Klimecki i płk Andrzej Marecki - oficerowie, którzy wraz z generałem Władysławem Sikorskim zginęli w katastrofie gibraltarskiej 4 lipca 1943 r. - zostali w czwartek pochowani w Kwaterze Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie na Wojskowych Powązkach w Warszawie.
Przy Kwaterze, w której zgodnie z wojskowym ceremoniałem pochowano oficerów, zebrało się około trzydziestu osób, w tym najbliższa rodzina.
Krótką modlitwę odmówił kanclerz kurii Ordynariatu Wojskowego ks. kmdr Leon Szot. Orkiestra Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego odegrała hymn polski, żołnierze oddali trzykrotną salwę honorową. Złożono także kwiaty i wieńce, m.in. od prezydenta Bronisława Komorowskiego, prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, dowództwa Garnizonu Warszawa, Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Instytutu Pamięci Narodowej.
W imieniu żołnierzy przemówił prezes Związku Krajowego b. Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Włodzimierz Cieszkowski: "Niech wam nasza ziemia polska, w której urodziliście się i jesteście pochowani, będzie lekka. Cześć waszej pamięci".
W trakcie uroczystości trumny ze szczątkami oficerów były nakryte biało-czerwonymi flagami; na trumnach były ułożone oficerskie czapki. Gen. Tadeusz Klimecki w chwili katastrofy piastował funkcję szefa Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Płk Andrzej Marecki był szefem Oddziału Operacyjnego Sztabu Naczelnego Wodza. Na koniec uroczystości orkiestra odegrała "Marsz żałobny" Fryderyka Chopina.
"Żegnaliśmy się z ojcem w 1939 r. a teraz witamy w 2010 r." - powiedziała PAP Teresa Ciesielska, córka płk. Andrzeja Mareckiego, wyrażając też radość, że jej ojciec "wrócił na ojczystą ziemię".
Do tej pory gen. Klimecki i płk Marecki, a także adiutant gen. Sikorskiego kpt. Józef Ponikiewski (jego szczątki pochowano we wtorek w rodzinnym grobowcu w Oporowie w woj. wielkopolskim) spoczywali na cmentarzu w Newark (Wielka Brytania). Na wniosek katowickiego oddziału IPN, który od 2008 r. wyjaśnia okoliczności katastrofy gibraltarskiej, zwłoki żołnierzy zostały ekshumowane i przewiezione z Anglii do Polski. Szczątki oficerów trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie prowadzono badania mające ustalić przyczyny ich śmierci. Raport z tych prac ma być gotowy na początku stycznia.
Katowicki IPN planuje jeszcze jedną ekshumację i badanie szczątków - Jana Gralewskiego, kuriera, który jest pochowany w Gibraltarze. Trwa nadal gromadzenie dokumentacji technicznej tej serii samolotów marki Liberator, którym leciał gen. Sikorski i informacji o przeróbkach, jakich dokonywali Anglicy, by przystosować je do transportu VIP-ów.
Szczątki gen. Sikorskiego - premiera rządu RP i Wodza Naczelnego Polskich Sił Zbrojnych - ekshumowano w 1993 r. i złożono w Katedrze na Wawelu. W listopadzie 2008 r., w ramach śledztwa IPN, wyjęto je z trumny i szczegółowo przebadano, po czym ponownie złożono w krypcie katedry. Ustalono, że generał zginął w wyniku obrażeń wielu narządów, typowych dla ofiar katastrof komunikacyjnych. Śledczy nie byli w stanie wykluczyć, że mogło dojść do sabotażu maszyny.
Według brytyjskich władz, gen. Sikorski zginął w katastrofie lotniczej. Doszło do niej 4 lipca 1943 r. w Gibraltarze, podczas powrotu generała z inspekcji wojsk na Środkowym Wschodzie. Przyczyn wypadku brytyjskiego Liberatora do końca nie wyjaśniono. Z oficjalnego raportu brytyjskiej komisji badającej wypadek w 1943 r. wynika, że przyczyną było zablokowanie steru wysokości. Komisja nie potrafiła jednak wyjaśnić, jak do tego doszło. Część historyków uważa, że był to zamach.
Śledztwo w sprawie śmierci gen. Sikorskiego i towarzyszących mu osób katowicki IPN wszczął w 2008 r. Prokuratorzy uznali, że są przesłanki do postawienia hipotezy, iż Sikorski zginął w wyniku spisku. Plan śledztwa przewiduje jego zamknięcie do końca 2011 r.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.