Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w poniedziałek, że wzniecanie nienawiści na tle narodowościowym zagraża stabilności państwa. Polecił też milicji, by stosowała wszelkie dostępne, zgodne z prawem, środki w celu niedopuszczenia do zamieszek.
Zamieszki, w których obrażeń doznały 32 osoby, a 66 zostało zatrzymanych, wzbudziły w Rosji nowe obawy, czy władze są zdolne poradzić sobie z rosnącą falą nacjonalizmu.
"Szczególnie niebezpieczne są działania, zmierzające do wzniecenia nienawiści na tle rasowym, narodowościowym lub religijnym. Takie działania zagrażają stabilności państwa" - podkreślił prezydent.
"Przeciwdziałając takim akcjom, milicja może i powinna wykorzystywać wszystkie uprawnienia i środki, przewidziane prawem. Podkreślam: wszelkie zgodne z prawem, niezbędne środki. Bałaganu na ulicach i w miejscach publicznych być nie może" - oznajmił.
Miedwiediew zaznaczył, że kieruje te słowa nie tylko do ministra spraw wewnętrznych Raszida Nurgalijewa, ale także do prokuratora generalnego Jurija Czajki i szefa Komitetu Śledczego Aleksandra Bastrykina.
Wcześniej ukaranie organizatorów i uczestników sobotnich zajść gospodarz Kremla zapowiedział na portalu Twitter. Miedwiediew zapewnił, że "w kraju i w Moskwie wszystko jest pod kontrolą". "Ukarzemy wszystkich, którzy robili obrzydliwe rzeczy. Każdego. Nie miejcie tu żadnych wątpliwości" - zaznaczył.
Około 5 tys. kiboli i nacjonalistów starło się w sobotę w Moskwie, bezpośrednio przed murami Kremla, z OMON-em. Milicja użyła pałek i gazu łzawiącego. Do podobnych zamieszek doszło także w Petersburgu. Wzięło w nich udział około 2 tys. pseudokibiców Zenita Petersburg. Tam zatrzymano 60 osób.
Pseudokibice w obu miastach wyszli na ulice, aby uczcić pamięć swojego kolegi Jegora Swiridowa, fanatyka Spartaka Moskwa, zastrzelonego w nocy z 6 na 7 grudnia na przystanku autobusowym w północnej części stolicy podczas sprzeczki z sześcioma przybyszami z Kaukazu.
Strzelający został aresztowany następnego dnia. Jest nim niejaki Asłan Czerkiesow, 26-letni mieszkaniec Kabardo-Bałkarii, republiki na Północnym Kaukazie. W kolejnych dniach milicja zatrzymała trzech innych uczestników zatargu, także mieszkańców republik północnokaukaskich. Okazało się, że wszyscy oni byli już w rękach milicji bezpośrednio po zabójstwie 28-letniego Swiridowa, jednak zostali zwolnieni.
Uczestnicy sobotniej akcji w Moskwie - wśród których byli pseudokibice Spartaka Moskwa, CSKA Moskwa, Dynamo Moskwa, Lokomotiwu Moskwa i klubów z innych regionów Rosji, a także aktywiści różnych nacjonalistycznych organizacji - żądali schwytania i ukarania wszystkich winnych śmierci kolegi. Wznosili przy tym nacjonalistyczne i ksenofobiczne hasła. "Rosjanie, naprzód!", "Tylko Rosjanie - tylko zwycięstwo!", "Rosja - to nie Kaukaz, Kaukaz - to nie Rosja!", "Rosja - dla Rosjan, Moskwa - dla moskwian!" - skandowali.
Atakowali przechodniów o kaukaskich rysach. "OMON - to zdrajcy narodu rosyjskiego!" - krzyczeli do interweniujących funkcjonariuszy. Obrzucali ich też pustymi butelkami, bryłami lodu i płonącymi racami.
Opuszczając Plac Maneżowy, chuligani zdemolowali stację metra "Ochotnyj Riad". W stojącym na niej pociągu wybili wszystkie szyby. Próbowali też schwytać pasażerów o kaukaskich rysach, czemu zapobiegła milicja. Do podobnych incydentów doszło również na kilku innych stacjach.
Także w poniedziałek napłynęły doniesienia o atakach na imigrantów na ulicach stolicy i w metrze. Zamordowany został obywatel Kirgistanu, który pracował jako dozorca.
Pojawiły się też informacje o zasztyletowaniu w nocy z soboty na niedzielę przez przybyszów z Kaukazu kolejnego kibica Spartaka Moskwa - 19-letniego Pawła Kazakowa. Milicja potwierdza tragiczną śmierć tego młodego człowieka. Nie potwierdza jednak, że należał on do ruchu fanatyków piłkarskich.
Sobotnia zadyma była już drugim wystąpieniem kiboli w Moskwie po śmierci Swiridowa. We wtorek wieczorem w szczycie komunikacyjnym około 1000 pseudokibiców na pół godziny zablokowało ruch na Prospekcie Leningradzkim, jednej z głównych arterii rosyjskiej stolicy. Akcją tą sparaliżowali całe miasto. Milicja nie interweniowała.
W środę pseudokibice Spartaka Moskwa zakłócili w słowackiej Żilinie mecz swoich ulubieńców w Lidze Mistrzów UEFA z tamtejszym MSK. Według rosyjskich mediów, w zajściach na stadionie w Żylinie uczestniczyli też pseudokibice z innych krajów, w tym Polski.
Kolejne akcje pseudokibice i nacjonaliści zapowiedzieli na środę, kiedy to mija dziewięć dni od śmierci Swiridowa. Według krążących w internecie informacji, zamierzają się oni spotkać na placu przed Dworcem Kijowskim, w centrum miasta. Tam też w tym samym dniu jakoby planują spotkanie imigranci z Kaukazu, chcący odwetu. Milicja zaprzecza tym doniesieniom.
Dworzec Kijowski znajduje się w odległości kilkuset metrów od sądu rejonowego, w którym w środę rozpocznie się ogłaszanie wyroku w procesie byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa. Jest prawdopodobne, że przed gmachem będą się gromadzić opozycjoniści, obrońcy praw człowieka i sympatycy obu skonfliktowanych z Kremlem przedsiębiorców.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.