Rozpędzony pojazd, za którego kółkiem siedzi pijany kierowca w stanie znacznego upojenia alkoholowego, jest niczym pocisk, który pędzi i wskutek tego niewinne ofiary ponoszą śmierć - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" wiceszef MS Marcin Warchoł.
"Super Express" przypomniał we wtorek, że niedawno całą Polską wstrząsnął tragiczny wypadek w Jamnicy w woj. podkarpackim, w którym życie straciło młode małżeństwo. Zabił ich kierowca kierujący pod wpływem alkoholu. Para osierociła troje dzieci.
"Resort sprawiedliwości mówi dość! W ministerstwie sprawiedliwości opracowano przepisy, które mają zmierzyć się z największą plagą na polskich drogach. Pomysł rekwirowania pojazdów to już nie spekulacje, a konkretny pomysł na zmiany w Kodeksie karnym" - podaje gazeta.
"Samochód w rękach pijanego kierowcy jest tym samym, co nóż czy broń palna w rękach przestępcy. Konfiskata byłaby możliwa przy stwierdzeniu powyżej 1 promila we krwi kierowcy, bo wtedy stan świadomości jest już znacznie zmieniony" - mówi Warchoł "Super Expressowi".
Dziennik donosi też, że kary nie unikną też pijani kierowcy podróżujący cudzymi autami. "Wtedy w grę wchodziłoby zarekwirowanie równowartości tego pojazdu. Wiemy, że dzisiaj nawiązki są często nikłej wartości" - dodał wiceminister.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.