W poniedziałek z placu Zamkowego w Lublinie wystartuje 78. Tour de Pologne. Wśród 153 kolarzy jest dwunastu Polaków, na czele z jednym z faworytów wyścigu, zwycięzcą z 2018 roku Michałem Kwiatkowskim (Ineos Grenadiers).
216-kilometrowa trasa prowadzi do Chełma, a po drodze są trzy górskie premie trzeciej kategorii - w Błażku (50 km), Antolinie (65 km) i Hoszni Abramowskiej (105 km) oraz trzy lotne finisze - w Batorzu (47 km), Godziszowie (71 km) i Krasnymstawie (176 km).
W Chełmie po raz ostatni kończył się etap Tour de Pologne w 1984 roku, zatem będzie to debiut miasta nad Uherką w czasach dyrekcji Czesława Langa (od 1993 roku).
Do mety prowadzi podjazd po kostce brukowej, na krótkim odcinku mający 8 proc. nachylenia. Etap powinien zakończyć się ok. 18.45.
Michał Kwiatkowski wystartuje w poniedziałek z Lublina jako jeden z faworytów 78. Tour de Pologne. Powtórzenie zwycięstwa z 2018 roku nie będzie jednak łatwym zadaniem, bo na liście startowej nie brakuje renomowanych kolarzy.
Kwiatkowskiego, który na igrzyskach olimpijskich w Tokio zajął 11. miejsce, będzie dopingować dyrektor wyścigu Czesław Lang. "Moim zdaniem Michał był najsilniejszym zawodnikiem w Tokio i dlatego rywale szczególnie go pilnowali, nie dali mu odjechać" - powiedział PAP srebrny medalista olimpijski z 1980 roku.
Na starcie staną 22 drużyny - wszystkie 19 z licencjami World Tour oraz trzy zaproszone: reprezentacja Polski, belgijski Alpecin-Fenix i rosyjski Gazprom-Rusvelo.
W stawce 153 kolarzy będzie 12 Polaków. Oprócz Kwiatkowskiego - jego kolega z ekipy Ineos Grenadiers Michał Gołaś, Maciej Bodnar (Bora-Hansgrohe), Tomasz Marczyński (Lotto Soudal), Łukasz Wiśniowski (Qhubeka-NextHash) oraz w barwach reprezentacji: Stanisław Aniołkowski, Łukasz Owsian, Filip Maciejuk, Patryk Stosz, Maciej Paterski, Piotr Brożyna i Michał Paluta. 37-letni Gołaś i jego rówieśnik Marczyński zapowiedzieli, że będzie to ich pożegnanie z kibicami w kraju.
Z polskich kolarzy grup elity zabraknie Szymona Sajnoka (Cofidis), który jeszcze w sobotę ścigał się na torze olimpijskim w Izu koło Tokio, a ponadto Kamila Małeckiego (Lotto Soudal) oraz Rafała Majki (UAE Team Emirates). Ten ostatni wystartuje 14 sierpnia we Vuelta a Espana. W Hiszpanii pojedzie też Cesare Benedetti, który od niedawna posiada polską licencję. Doświadczony włoski kolarz ma żonę Polkę, płynnie mówi po polsku i mieszka w Gliwicach, a od kwietnia posiada polskie obywatelstwo.
Jak co roku obsada Tour de Pologne jest silna. Wystartuje aż 11 mistrzów swoich krajów, m.in. Słoweniec Matej Mohoric (Bahrain Victorious), Francuz Remi Cavagna, Portugalczyk Joao Almeida (obaj Deceuninck-Quick Step) czy mistrz Włoch w jeździe indywidualnej na czas Matteo Sobrero (Astana-Premier Tech). Jest również wielu młodych zawodników, którzy dopiero pracują na swoje nazwisko. Najmłodszy w stawce Holender Olav Kooij (Jumbo-Visma) ma 19 lat.
Będzie to drugi Tour de Pologne w czasie pandemii. Nadal obowiązuje wszystkich uczestników wyścigu protokół sanitarny: dezynfekcja, dystans społeczny i maseczki, testy i opieka lekarza covidowego. Ekipy mają przebywać możliwie jak najdłużej tylko we własnym gronie, izolując się od otoczenia. Odrębne "bańki" utworzono dla sędziów, obsługi technicznej, sponsorów i dziennikarzy, których ograniczona liczba otrzymała akredytacje.
Do minimum będą skrócone ceremonie startu i dekoracji zwycięzców po etapach - bez prezentacji zawodników na scenie, bez podpisywania listy startowej (w imieniu drużyn będą to czynić dyrektorzy sportowi) i bez hostess. Na metach etapów nie będzie animacji publiczności, konkursów i pokazów choreograficznych, a zawodnicy będą odgrodzeni od widzów i dziennikarzy barierkami.
Po wielu latach przerwy Tour de Pologne wraca do wschodniej Polski. Miastami goszczącymi mety etapów będą: Chełm (po raz pierwszy od 1984 roku), Przemyśl (po raz pierwszy od 1980 roku), Rzeszów, Bukowina Tatrzańska, Bielsko-Biała, Katowice oraz Kraków.
Trasa wydaje się mniej wymagająca niż w poprzednich latach, bez "królewskiego" etapu na Podhalu (odcinek z Tarnowa do Bukowiny Tatrzańskiej jest krótszy i łatwiejszy), ale za to z "etapem prawdy" - jazdą indywidualną na czas, która powraca po pięcioletniej przerwie. Kolarze będą samotnie rywalizować przedostatniego dnia w Katowicach. W poprzednich latach pod katowickim "Spodkiem" ścigali się sprinterzy, rozwijając lekko z górki rekordowe prędkości. W ubiegłym roku skończyło się to fatalnym wypadkiem Holendra Fabio Jakobsena, który spychany przez rywala uderzył z ogromnym impetem w metalowe barierki i później przez wiele miesięcy dochodził do zdrowia. W tym roku kolarzy będą zabezpieczać płotki plastikowe.
Wyścig zakończy się 15 sierpnia sprinterskim etapem z metą na krakowskich Błoniach.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.