publikacja 07.01.2011 14:08
Nie ulega wątpliwości, że trafiliśmy we właściwe miejsce, choć bardzo dużo zmieniło się tu od czasów Nowaka
Poniedziałek zaczęliśmy od zawieszania tabliczki pamiątkowej na nowej siedzibie urzędu administracji państwowej w Cassindze-Tchamutete, to trzecia tabliczka pamiątkowa i w tym miejscu chcielibyśmy serdecznie podziękować Pani Joannie Gips, która, nie ma co ukrywać jest chyba najwytrwalszą sympatyczką projektu i Kazimierza Nowaka – Pani Joanna ufundowała naszemu etapowi dwie mosiężne tabliczki, wcześniej też wielokrotnie wspierała nasz projekt w ten sposób!
Pani Joanno, bardzo Pani dziękujemy, to właśnie dzięki pomocy ludzi dobrych sercem, jak Pani, Afryka Nowaka dojechała aż do Angoli!
Pierwsza przeprawa przez rzekę, ciepły posiłek i pakowanie przyspieszył nagły deszcz. Wreszcie nas zmoczyło w ciągu dnia! Ziemia rozmięka szybko i robi się naprawdę ciężko – tempo spada, sił coraz mniej, a godzin do zmroku nie przybywa. Obieramy sobie na mapie wioskę do której postanawiamy dotrzeć. Indungo… około 40 km przed Kubango. Po drodze mijamy kolejne opuszczone osady, wraki czołgów, maszyn drogowych – często powtarzają się napisy INAD, to nazwa jednej z organizacji rozminowujących Angolę.
Przed 17tą zatrzymaliśmy się w malowniczo położonej dolince, soczysta trawa po horyzont, wąska strużka rzeczki przeciska się pomiędzy wywyższonymi kępkami krzaków i niewielkich drzew – tylko czerwona tablica z wymalowaną trupią czaszką psuła tę sielankę – wszędzie wokół było pole minowe… Indungo najpierw usłyszeliśmy, z drogi nie było widoczne, kryło się za kilkudziesięciometrowym pasem lasu, gdy tam wjechaliśmy to jakbyśmy się cofnęli o kilkaset lat – dziesiątki, jeśli nie setki chat, ludzie ledwo co zakryci, chaty porozrzucane na ogromnej przestrzeni, ale wszystko jakieś takie zorganizowane, choć bardzo pierwotne.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 3 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super