Nie ulega wątpliwości, że trafiliśmy we właściwe miejsce, choć bardzo dużo zmieniło się tu od czasów Nowaka
Od kilku dni jesteśmy na diecie makaronowo-ryżowo-sosowej, stęsknieni odmiany zajadamy się kilogramami mango. Wieczorem jednak zmęczenie daje się nam szczególnie we znaki: palą mięśnie, dokuczają kolana, wszyscy czujemy się osłabieni, tego dnia po Ewci widać najbardziej trudy ostatnich dni, ma opuchnięte przedramiona, palce, policzki i czoło, narzekała całkowity brak sił, nie ma apetytu – ustalamy więc, że dla ogólnego kurażu i rozwinięcia się sytuacji z kondycją Ewy, zostajemy tu jeszcze jeden dzień!
AfrykaNowaka.pl Zabudowania misji Kubango Do Wigilii zostają 3 dni – powinniśmy więc ją spędzić w okolicach misji w Sangueve lub Galangue – około dwóch dni drogi w stronę Huambo. Zaczynamy telefonicznie intensywne konsultacje lekarskie analizując dolegliwości Ewy (serdecznie dziękujemy wszystkim za pomoc w tych dniach – wsparcie jakie nam okazaliście było dla nas bardzo ważne). Kolejny dzień nie przyniósł niestety polepszenia samopoczucia Ewy – jesteśmy tu nieco odcięci od świata, bo misja znajduje się kilkanaście kilometrów od miasteczka Kubango, przyjeżdżają tu głównie motocykle, samochody bardzo rzadko – Padre Jorge pomaga nam jak może w zorganizowaniu ewentualnego transportu dla Ewy. Tak czy inaczej kierunek musi być jeden: Huambo, najbliższe miasto.
23 grudnia, pół dnia kombinujemy co robić dalej, w końcu mamy rozwiązanie: osłabiona Ewa zostanie na misji jeszcze jedną noc, pod troskliwą opieką księdza, a w Wigilię z samego rana, samochodem załatwionym przez naszego gospodarza, pojedzie do Chipindo – większej miejscowości, w której już czekają na nas miejscowi parafianie!
Około 15tej Agnieszka przodem, dalej Jerry i Norbert – ruszają na spotkanie ze zbliżającą się burzą, przed wyjazdem, na jednym z dostojnych mangowców umieszczamy czwartą tabliczkę – oprócz teksu po polsku i portugalsku, znajduje się tam zdanie w języku nyemba – Padre Jorge jest szczególnie tym poruszony, bo to język, którym posługuje się na co dzień!
Mimo późnej pory trzeba dziś jak najwięcej przejechać rowerami, tak by ew. jutrzejsze, dalsze załamanie się pogody nie popsuło nam Wigilijnych planów – w Chipindo, ponad 100 kilometrów od misji w Kubango, czeka na nas Ojciec Angelo, przyjaciel naszego gospodarza, który telefonicznie jest już wprowadzony w sytuację.
Droga do Huambo to minimum 4 dni rowerem lub 2 dni samochodem – tylko 4×4 wchodzi w grę, choć i tego teraz nikt nie może być pewny – drogami, którymi jeździmy poruszają się prawie wyłącznie objuczone towarami motocykle. Od godziny pada, innych użytkowników dróg coraz mniej, w jednej z wiosek widać umęczonych motocyklistów, ich maszyny z ubłoconymi kołami nie mogę podjechać pod kolejne wzniesienie, z przeciwka nadjeżdża rozpędzona wojskowa ciężarówka, jej napęd na dwie osie daje na tyle dużo mocy, że mknie chyba 70 km na godzinę…
Ewcia walczy z chorobą, a pozostała trójka z błotem i ulewą. Rozmiękła glina powoduje koleiny w których rowery grzęzną tak, że nie sposób ich ruszyć, nogi ślizgają się i zapadają po kostki – pomoc mieszkańców nie jest skuteczna… Dla każdego z nas to nowe doświadczenie. Po 35 kilometrach i 3 godzinach pedałowania i pchania rowerów, tuz przed zmrokiem wyłania się przed nami niewielka wioska. Dalej nie da się dziś ujechać – znów cofamy się o kilkaset lat, po raz kolejny mamy wrażenie, że tu czas zdecydowanie wolniej biegnie, właściwie to nie biegnie tylko idzie spacerkiem… Tradycyjne szukanie szefa wioski owocuje usytuowaniem nas w „domu” najstarszego z mieszkańców, Pana Liombuko – tak też nazywa się to miejsce, od jego nazwiska, gdyż to on kilkadziesiąt lat temu założył tę osadę! Miły gospodarz odstępuje rowerzystom swoją chatkę, udostępnia szałas służący jako kuchnia – przed 22,gą po wesołej pogawędce udaje się na spoczynek w bliżej nieokreślonym kierunku, wciąż pada , jest duszno. Jutro do przejechania zostaje ponad 60 km, tymczasem Ewa na misji nie może zasnąć, nie pozwalały jej dreszcze i wymioty…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.