W Birmie nasilają się walki pomiędzy armią a ludowymi siłami obrony. Wojsko dokonuje masowych zabójstw i aresztowań. W związku z eskalacją przemocy kard. Charles Bo po raz kolejny zaapelował o pokój i poszanowanie praw człowieka. „Rząd, który nie uzyskał legitymacji od ludu, nie uzyska jej także od Boga” – powiedział w niedzielnej homilii.
Jak donoszą miejscowe źródła sytuacja w Birmie systematycznie się pogarsza. Od początku lutego, kiedy to w wyniku zamachu stanu birmańska armia przejęła władzę, siły bezpieczeństwa tego kraju zabiły już ponad tysiąc cywilów. Najcięższe starcia trwają w dużych miastach, takich jak Jangon i Mandalaj.
Metropolita Rangunu przypomniał, że prawdziwa władza pochodzi ze służby, nie z przemocy wobec niewinnych. W sprawiedliwym kraju rząd nigdy nie jest ponad obywatelami, ale współdziała razem z nimi dla dobra państwa. „Naród musi być zbudowany na sprawiedliwości. Wszystko inne jest nadużyciem” – powiedział kard. Bo.
Zaznaczył, że obecnie w Birmie wygrywają interesy ludzi, którzy miliony obywateli ograbili z marzeń o pokoju i dobrobycie, zamieniając ich życie w koszmar. Zdradzili ideały sprawiedliwości i pokoju i uwikłali w pragnienie władzy i bogactwa, co sprowadziło na Birmę ogromną niesprawiedliwość społeczną.
Kard. Bo przypomniał także o cierpieniu związanym z zaostrzeniem się kryzysu pandemicznego. W Birmie każdego dnia odnotowuje się aż 4 tys. nowych zakażeń. Tymczasem służba zdrowia praktycznie nie działa. Prawie wszyscy lekarze zostali aresztowani w związku z ich poparciem dla ruchu wolnościowego i krytyką zamachu stanu. Metropolita Rangunu wezwał do wytrwałej modlitwy za ojczyznę.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.