W Sudanie, gdzie w niedzielę odbywa się referendum w sprawie podziału kraju, miliony ludzi czekają w kolejkach, by oddać swój głos. Prawie cztery miliony ludzi z południa kraju zdecyduje, czy ten największy w Afryce kraj podzieli się na dwa państwa.
Zdominowane przez chrześcijan i wyznawców animizmu południe chce się oderwać od muzułmańskiej północy.
Wokół komisji wyborczych w południowym Sudanie od późnych godzin nocnych z soboty nadzielę gromadziły się tłumy, by zająć miejsce w kolejce do urn. Większość Sudańczyków z południa postanowiła zagłosować w niedzielę, w pierwszym dniu referendum.
"Nie spałem całą noc, chcę zagłosować dzisiaj, bo nie wiadomo, co będzie jutro. W wojnie straciłem swoich rodziców, chcę oddać głos w ich imieniu" - powiedział PAP wzruszony doktor Jeff Okelo, stojąc w kilometrowej kolejce do urny.
"Nikt wcześniej nie dał mi szansy, żebym mógł wybrać wolność, żeby skończyły się tortury i wojna. Czekałem na to całe życie. Głosuję za separacją" - powiedział PAP Lo Pai wrzucając głos do urny.
O ósmej rano prezydent południowego Sudanu Salva Kiir jako pierwszy oddał swój głos.
"To dzień, na który wszyscy czekaliśmy. Mam nadzieję, że John Garang i ci, którzy zginęli podczas wojny, nie zmarli na próżno" - powiedział prezydent, oddając swój głos w Dżubie przy grobie Garanga - przywódcy Ruchu Wyzwolenia Sudańczyków i wiceprezydenta Sudanu, który zginął w katastrofie lotniczej 21 dni po podpisaniu porozumień pokojowych z rządem na północy kraju.
Referendum, które jest wynikiem ustaleń pokojowych z 2005 roku, podpisanych przez rząd Sudanu i Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM) z południa kraju, potrwa do 15 stycznia. Jeśli ludzie z południa Sudanu wybiorą kartę do głosowania z rysunkiem jednej ręki, południe Sudanu stanie się niezależnym państwem.
Do tej pory nie wiadomo, jak będzie się to przyszłe państwo nazywać. "Czuję się jakbym czekał na narodziny własnego dziecka. Referendum to poród, później zastanowimy się nad imieniem dziecka" - podsumował rozmowę z PAP Doktor Okelo.
W wojnie domowej między północą a południem, która trwała 19 lat, zginęło ponad 1,5 mln ludzi.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.