- Świat obserwuje referendum w Sudanie - napisał w niedzielnym wydaniu dziennika "New York Times" prezydent USA Barack Obama. W wyniku tygodniowego głosowania najprawdopodobniej chrześcijańskie i animistyczne południe oderwie się od muzułmańskiej północy.
Nie każde pokolenie ma możliwość "zostawienia za sobą przeszłości i napisania nowego rozdziału historii" - napisał Obama.
"Jednak Sudańczycy z południa dzisiaj stanęli przed taką możliwością po 50 latach wojen domowych, w których zginęły 2 mln ludzi, a kolejne miliony uciekły z kraju" - dodał amerykański prezydent w dniu rozpoczęcia referendum.
Według Obamy, od zachowania przywódców Sudanu zależy, czy kraj "pójdzie w kierunku pokoju i dobrobytu, czy też rozlewu krwi".
"Świat obserwuje Sudan", mając nadzieję, że przywódcy i mieszkańcy "wywiążą się ze zobowiązań" - napisał Obama.
Dodał, że w Sudanie na trwałe nie zapanuje pokój, dopóki nie zostanie rozwiązana sytuacja w Darfurze. "Stany Zjednoczone nie opuszczą mieszkańców Darfuru" - napisał prezydent. Według ONZ, trwający od 2003 r. konflikt w tym zachodnim regionie Sudanu pochłonął dotychczas 300 tys. ofiar.
Referendum jest wynikiem ustaleń pokojowych z 2005 roku, podpisanych przez rząd Sudanu i Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM) z południa kraju. Głosowanie potrwa do 15 stycznia.(PAP)
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.