Lech Wałęsa powiedział w czwartek, że raport MAK na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej w niczym go nie zaskoczył. Zdaniem b. prezydenta, to polska strona w większości odpowiada za tę tragedię.
"Z przykrością stwierdzam, że dużo więcej błędów jest po naszej stronie. Po tamtej jest tylko jeden błąd: należało zabronić lądować, a jak nie, to strzelać, żeby odstraszyć" - powiedział dziennikarzom Lech Wałęsa.
W jego opinii, odpowiedzialność Polaków za katastrofę smoleńską jest ewidentna. "Samolot się spóźnił, chciał nadrobić czas. Nie powinien startować, a w ogóle już lądować. Czego tu jeszcze szukać?" - stwierdził b. prezydent.
"Od tego trzeba zacząć, że ten wyjazd nie powinien mieć w ogóle miejsca. Premier nas reprezentował. Prezydent mógł dać mu tekst i żądać, że ma przeczytać nad grobami" - mówił Wałęsa.
W jego ocenie na rosyjskich kontrolerów na lotnisku był wywierany pewien nacisk.
"Ale jaki? Jeśli oni zadzwonili co robić, bo Polacy chcą lądować, a pogoda jest zła, to prawdopodobnie z Moskwy odpowiedź była taka: maksymalnie im to trzeba ułatwić, bo będzie wielki skandal, jak nie puścimy prezydenta Polski. Oni byli w sytuacji bez wyjścia" - ocenił Wałęsa.
Zdaniem Międzynarodowego Komitetu Lotniczego (MAK) bezpośrednie przyczyny katastrofy smoleńskiej to: nieodejście od lądowania mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS i presja na załogę. Według MAK lot Tu-154M był lotem międzynarodowym, którego dowódca podejmuje samodzielnie decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska, a załoga podjęła próbę lądowania mimo warunków meteo poniżej minimalnych.
MAK stwierdził też, że żadne z uchybień prowadzących do katastrofy nie obciąża strony rosyjskiej. Według MAK polska załoga wielokrotnie dostawała informacje, że warunki na lotnisku nie odpowiadają minimum potrzebnemu do lądowania. Jak podkreślono, samolot Tu-154M przed wylotem z Warszawy funkcjonował dobrze.
MAK wskazał też, że nie było pozwolenia na lądowanie załogi w Smoleńsku, w organizacji lotu były istotne braki dotyczące przygotowania załogi i wyboru dodatkowych lotnisk, a na załogę była wywierana presja poprzez obecność w kokpicie samolotu osób trzecich.(PAP)
rop/ mok/ jbr/
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.