Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest niezwykle napięta. Dochodzi do masowych prób łamania jej integralności oraz prowokacji ze strony służb białoruskich. Od sierpnia tego roku doszło do 9,4 tys. prób nielegalnego przejścia na strona Polską. Zatrzymano 1,2 tys. nielegalnych imigrantów - poinformowali szefowie MSWIA i MON.
Minister spraw wewnętrznych i Administracji Mariusz Kamiński wziął w poniedziałek udział we wspólnej konferencji z szefem MON Mariuszem Kamińskim oraz Komendantem Głównym Straży Granicznej gen. dyw. SG Tomaszem Pragą.
"Dochodzi do szeregu prowokacyjnych incydentów z udziałem funkcjonariuszy mundurowych służb białoruskich i do prób masowego łamania integralności naszej granicy. Mamy do czynienia ze zjawiskiem bardzo poważnym" – ocenił Kamiński. Stwierdził, że nie są to "ruchy uchodźcze", tylko powodowana względami politycznymi "masowa, nielegalna migracja".
"Osoby, które usiłują forsować naszą granicę, w żaden sposób nie są zagrożone na Białorusi. Przebywają tam całkowicie legalnie i są tak naprawdę zapraszane przez reżim Łukaszenki i używane przez niego, jako broń i amunicja ze względów politycznych" - powiedział szef MSWiA.
Przekazał, że od sierpnia odnotowano 9,4 tys. prób nielegalnego przekroczenia polskiej granicy; 8,2 tys. z tych prób skutecznie udaremniono w pasie granicznym. "Mamy ok. 1,2 tys. zatrzymanych nielegalnych imigrantów w ośrodkach strzeżonych. Wielu z nich nie ma żadnych dokumentów, wielu z nich ma fałszywe dokumenty" - dodał Kamiński.
Informacje dotyczące co czwartego badanego z 200-osobowej wytypowanej grupy, wskazują na ich niebezpieczne powiązania i udział w praktykach niezgodnych z prawem. 20 proc. zatrzymanych w Polsce nielegalnych imigrantów posiadało związki, często wieloletnie z terytorium Federacji Rosyjskiej.
Podczas konferencji prasowej zaprezentowano materiały pochodzące z telefonów komórkowych zatrzymanych osób. Zdjęcia i zrzuty z ekranów wskazywały na ich możliwa działalność terrorystyczną lub powiązania z organizacjami paramilitarnymi. Służby badające tożsamość i wiarygodność osób przebywających w ośrodkach strzeżonych zidentyfikowały dowody na działalność pedofilską oraz dowody zoofilii.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował, że zatrzymany przez polskie służby obywatel Iraku Husham M.H. posiadał kontakty do osoby mającej związki z Państwem Islamskim – specjalistą od materiałów wybuchowych i uzbrojenia.
Wśród zdjęć odzyskanych z telefonu jednego z zatrzymanych obywateli Afganistanu tyły fotografie ukazujące egzekucję przez dekapitację, a także ciała zamordowanych osób.
Na innych zdjęciach, które polscy funkcjonariusze odzyskali z karty pamięci SD, widać było kilka osób biorących pozujących na tle flag z symbolami organizacji terrorystycznych, mężczyzn w mundurach organizacji paramilitarnych oraz kilka sztuk broni maszynowej, a także ostrzelane auto.
Część materiałów uzyskanych z "komórek" zatrzymanych imigrantów świadczy – zdaniem Żaryna – o powiazaniu tych osób z terytorium rosyjskim. "Afgańczyk przed tym, gdy dostał się do Polski przez terytorium Białorusi, przebywał długo w Federacji Rosyjskiej. Z materiałów zgromadzonych wynika, że chciał się udać do Niemiec" - oznajmił rzecznik.
Polskie służby uzyskały z urządzeń jednego z zatrzymanych Afgańczyków materiały, które mogą wskazywać na jego zaangażowanie w fałszerstwo dokumentów lub organizowanie nielegalnej migracji. Said M. H. dysponował fotografiami kilku tysięcy dokumentów tożsamości kobiet i mężczyzn, obywateli różnych państw świata.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapewnił, że będą przekazywane do prokuratury wnioski ws. wątków, które zostały pokazane na zdjęciach, a które odnoszą się do przestępczości kryminalnej, jak i do potencjalnych zagrożeń o charakterze terrorystycznym.
Według polskich służb białoruscy funkcjonariusze pomagający imigrantom w przekroczeniu granicy przekazują im różnego rodzaju środki, w tym psychotropowe. "Jak się zdaje, (chodzi o przekazywanie - PAP) lekarstw, dziwnych tabletek, które migranci otrzymują, by, jak Białorusini tłumaczą, przetrwać przekroczenie nielegalnie granicy z Polską" – wskazał Żaryn.
Jak dodał, z informacji przekazanych przez stronę litewską wynika, że Białorusini przekazali tam jednej z grup migrantów bardzo silny środek opioidowy metadon.
Z kolei szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że do opisywanej sytuacji doszło 22 lipca. "Pogranicznicy litewscy zatrzymali 15-osobową grupę obywateli Iraku i oraz Federacji Rosyjskiej pochodzenia czeczeńskiego.
W tej grupie była dwójka małych dzieci. Jedno dziecko miało 6 lat, drugie 1,5 roku. Rodzice po zatrzymaniu zgłosili się do litewskich pograniczników z informacją, że nie mogą dobudzić dzieci i proszą o pomoc" - relacjonował.
"(Rodzice) opisali okoliczności, powiedzieli, że jeden z eskortujących ich do granicy pograniczników białoruskich przekazał im dwie tabletki dla dzieci, tak żeby nie płakały przy przechodzeniu przez granicę" - powiedział minister.
Jak dodał, litewscy lekarze uratowali życie tym dzieciom i stwierdzili u nich obecność metadonu.
Kamiński poinformował, że w przypadku śmierci jednego z zatrzymanych w Polsce imigrantów zlecona została ekspertyza toksykologiczna.
Natomiast minister obrony Mariusz Błaszczak poinformował, że codziennie 2,5 tys. żołnierzy Wojska Polskiego wspiera strażników granicznych. "Budowane jest ogrodzenie na granicy z Białorusią. Już 94 km pionowego ogrodzenia zostało postawione, 140 km poziomego ogrodzenia, 100 km siatki, która chroni zwierzęta przed okaleczeniem" - powiedział Błaszczak.
"Jesteśmy w stanie zwiększyć liczebnie wsparcie Wojska Polskiego wtedy, kiedy będzie taka konieczność" - zapowiedział minister.
Błaszczak powiedział, że polscy żołnierze są prowokowani przez funkcjonariuszy białoruskich. "Oddawane są strzały w powietrze, celowana jest broń w kierunku polskich żołnierzy, rzucane są petardy, przeładowywana jest broń tak, żeby to polscy żołnierze widzieli" - mówił Błaszczak.
"Jeżeli żołnierz białoruski mierzy do naszego żołnierza z broni długiej, przeładowuje tę broń, po drugiej stronie nasz funkcjonariusz może myśleć, że padnie strzał. Póki, co ten strzał nie pada (...) Jeżeli rzucane są petardy w kierunku naszych żołnierzy, którzy rozstawiają zapory na granicy, jeżeli wykłada się jakieś pakunki, nie wiadomo co zawierające, potem gwałtownie ten żołnierz odbiega, sugerując, że za chwilę nastąpi wybuch - z takimi sytuacjami mamy codziennie do czynienia" – podkreślił szef MSWiA.
"Na granicy prowokowane są incydenty, które mogą doprowadzić do bardzo gorących sytuacji. Musimy mieć poczucie, że nasza granica jest ściśle strzeżona, że nasi żołnierzy i funkcjonariusze mają swobodę działań w tym wąskim pasie przygranicznym" - powiedział szef MSWiA.
"Te sytuacje powodują, że jako odpowiedzialny za bezpieczeństwo naszej granicy minister spraw wewnętrznych będę składał Radzie Ministrów rekomendację ws. przedłużenia stanu wyjątkowego" - zapowiedział. Chodzi o przedłużenie go o 60 dni.
Polsko-białoruskiej granicy strzeże około 4 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej z oddziału podlaskiego i nadbużańskiego, a także codziennie wspiera ich około 600 policjantów.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.