Mimo starań prawników, a także prośby skierowanej przez nuncjusza apostolskiego USA w imieniu Papieża Franciszka, w ubiegły wtorek stracono Ernesta Johnsona, który przebywał w więzieniu od 25 lat. Egzekucję wykonano poprzez wstrzyknięcie zastrzyku z trucizną.
61-latek w 1994 roku dopuścił się zabójstwa trzech osób. W więzieniu stanowym przebywał od ponad ćwierćwiecza, jednak pierwotnie zamierzone wykonanie kary w 2015 r. zostało odroczone z powodu choroby nowotworowej. Prawnicy bezskutecznie starali się przekonać Sąd Najwyższy o odstąpienie od kary śmierci z powodu niepełnosprawności umysłowej skazańca.
Abp Christophe Pierre, nuncjusz apostolski w USA, przesłał do gubernatora Mike’a Parsona pismo z prośbą o odstąpienie od wykonania wyroku z racji „świętości ludzkiego życia”. „W imieniu Papieża Franciszka proszę o niewykonywanie zaplanowanej egzekucji i udzielenie skazanemu łaski” – pisał hierarcha.
Ponad 1530 osób zostało straconych w USA od czasu przywrócenia kary śmierci w 1976 roku. Ernest Johnson był 91. osobą straconą od tego czasu w Missouri.
Od 2018 roku, mocą decyzji Franciszka, kara śmierci jest niedopuszczalna z punktu widzenia nauczania Kościoła.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.