Policja indyjska przeprowadziła rewizję w klasztorze mnicha buddyjskiego blisko związanego z dalajlamą i uważanego za prawdopodobnego przyszłego przywódcę duchowego Tybetańczyków, konfiskując znalezioną tam gotówkę - poinformowały w piątek źródła policyjne.
Rewizję przeprowadzono w klasztorze w Dharamśali (północ Indii), gdzie rezyduje Karmapa XVII Ogjen Trinlej Dordże, trzecim co do znaczenia przywódca buddyzmu tybetańskiego po dalajlamie i panczenlamie.
Mieszkańcy klasztoru są przesłuchiwani w sprawie pochodzenia znalezionych tam banknotów indyjskich i zagranicznych. "W klasztorze trwa przesłuchanie mające ustalić, skąd pochodzą te pieniądze" - powiedział agencji AFP przez telefon komisarz lokalnej policji Santosh Patiyal.
Jak dodał, śledztwo w tej sprawie wszczęto, gdy w innym miejscu tego samego stanu Himaćal Pradeś znaleziono dużą sumę pochodzącą z klasztoru karmapy. Według wstępnych ustaleń, były one przeznaczone na zakup gruntów.
Jak pisze dziennik "Express", chodzi o 35 mln rupii (765 tys. dol.) znalezionych w czterech kuferkach. Agencja Press Trust of India wspomina natomiast o 400 tys. rupii (9 tys. dol.) w 6 sakiewkach.
27-letni karmapa codziennie przyjmuje gości, którzy często przekazują klasztorowi darowizny.
Karmapa może zostać w przyszłości najwyższym przywódcą duchowym Tybetańczyków.
Obecny Dalajlama XIV sugerował już bowiem kilkakrotnie, że sukcesję na jego stanowisku można by przeprowadzić - obok tradycyjnego poszukiwania następnej reinkarnacji - także w drodze głosowania spośród religijnych dostojników albo też w ogóle znieść urząd.
Karmapa przed swą ucieczką do Indii z Tybetu w 1999 r. został uznany zarówno przez dalajlamę, jak i Pekin.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.