Komunistyczne władze Kuby od kilku dni grożą miejscowym księżom z powodu popierania przez nich manifestacji antyrządowych, które w kilkudziesięciu miejscach wyspy odbyły się 15 listopada pod hasłem “Obywatelski Marsz na rzecz Zmian”.
Portal Ciber Cuba stwierdził, że działający przy Komunistycznej Partii Kuby Urząd ds. Religijnych wystosował w ostatnich dniach ostrzeżenie przed angażowaniem się duchownych w demonstracje społeczne.
Jak poinformował ks. Alberto Reyes, w ostatnim czasie wielu księży na Kubie otrzymało pogróżki z powodu popierania przez nich uczestników protestów. Zapewnił jednak, że mimo represji duchowni nie cofną się przed wspieraniem walki na rzecz wolności w kraju. „Jesteśmy kapłanami, aby głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa, a ta mówi o wolności, sprawiedliwości i prawdzie, czyli o tym, czego domaga się nasz naród” – wyjaśnił ks. Reyes.
W poniedziałek 15 bm. manifestacje na rzecz demokratyzacji Kuby odbyły się w ponad 120 miastach na całym świecie, m.in. w Madrycie, Saragossie i w Miami. Są one formą poparcia dla rozpoczętych 11 lipca masowych protestów Kubańczyków. Ich uczestnicy okazują niezadowolenie z powodu nasilającej się biedy, trudności w dostępie do żywności, lekarstw oraz szczepionek przeciwko Covid-19.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.