Rosja może zrehabilitować polskich oficerów rozstrzelanych przez NKWD wiosną 1940 roku - oświadczył w czwartek ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Aleksandr Aleksiejew w wywiadzie dla agencji Interfax.
Wypowiedź dyplomaty przekazała także agencja Interfax-Ukraina.
"Trwa poszukiwanie możliwości rehabilitacji rozstrzelanych polskich oficerów. Jestem przekonany, że zostanie znaleziona formuła, która zadowoli bliskich ofiar i jednocześnie nie będzie sprzeczna z rosyjskim prawem" - powiedział Aleksiejew.
Zdaniem ambasadora, problem Katynia trudno określić jako "nierozwiązany". "Co ma się na myśli, gdy mówi się, że problem Katynia jest nierozwiązany? Czy polityczne potępienie tej zbrodni? Rosja uczyniła to niejednokrotnie. Ostatnim i przekonującym przykładem jest niedawna uchwała Dumy Państwowej, która odbiła się szerokim echem w Polsce. Odtajnianie akt śledztwa? Jest kontynuowane ściśle w zgodzie z rosyjskim prawem. Polsce przekazano już 137 ze 183 tomów" - wyjaśnił Aleksiejew.
Dyplomata dodał, że sprawa Katynia nie powinna hamować rozwoju stosunków między Moskwą i Warszawą. "Oprócz wspomnianych wysiłków równie ważne jest inne zadanie: zostawić sprawę Katynia historykom i prawnikom - tak aby nie komplikować naszych relacji politycznych i nie stwarzać tym, którzy nie są zainteresowani ich rozwojem, pokusy wykorzystania jej w charakterze hamulca" - podkreślił Aleksiejew.
W listopadzie 2010 roku Duma Państwowa, izba niższa parlamentu Rosji, podjęła uchwałę, w której uznała mord na polskich oficerach wiosną 1940 roku za zbrodnię reżimu stalinowskiego, a ZSRR - za państwo totalitarne.
"Opublikowane materiały, które przez wiele lat były przechowywane w tajnych archiwach, nie tylko ujawniają skalę tej strasznej tragedii, ale także dowodzą, iż zbrodnia katyńska została dokonana z bezpośredniego rozkazu Stalina i innych radzieckich przywódców" - podkreślono w uchwale.
"Stanowczo potępiając reżim, który gardził prawami i życiem ludzi, deputowani do Dumy Państwowej w imieniu narodu rosyjskiego wyciągają przyjazną dłoń do narodu polskiego. Wyrażają też nadzieję na początek nowego etapu w stosunkach między naszymi krajami, które będą rozwijać się na gruncie demokratycznych wartości" - głosi dokument.
"Będzie to najlepszy pomnik ofiar katyńskiej tragedii, które z wyczerpującą oczywistością zrehabilitowała już sama historia, żołnierzy-czerwonoarmistów poległych w Polsce i radzieckich żołnierzy, którzy oddali życie za jej wyzwolenie spod hitlerowskiego nazizmu" - skonstatowano w uchwale.
W dokumencie przypomniano, że "w oficjalnej propagandzie radzieckiej odpowiedzialność za tę zbrodnię, którą zbiorczo nazywano tragedią katyńską, przypisywano nazistowskim zbrodniarzom", "co wywoływało gniew, obrazę i nieufność narodu polskiego".
W ocenie Dumy, na początku lat 90. Rosja wykonała "ważne kroki na drodze do wyświetlenia prawdy o tragedii katyńskiej". "Uznano, że masowa zagłada polskich obywateli na terytorium ZSRR w czasie II wojny światowej była aktem przemocy ze strony totalitarnego państwa, które poddało represjom także setki tysięcy ludzi radzieckich za przekonania polityczne i religijne, według społecznych i innych kryteriów" - zaznaczono w uchwale.
Zdaniem Dumy, "należy dalej badać archiwa, weryfikować listy zabitych, przywracać dobre imię tych, którzy zginęli w Katyniu i innych miejscach, wyjaśniać wszystkie okoliczności tragedii".
W kwietniu 2010 roku - podczas spotkania z p.o. prezydenta Polski Bronisławem Komorowskim w Krakowie - prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew poinformował, że przejął osobisty nadzór nad odtajnianiem akt śledztwa katyńskiego i zadeklarował, że spróbuje doprowadzić do politycznej rehabilitacji ofiar tej zbrodni.
W zeszłym tygodniu w Jekaterynburgu, na posiedzeniu Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka, Miedwiediew oświadczył, że to bardzo smutne, iż 1/4 Rosjan wciąż uważa, że dokumenty świadczące o winie Stalina i NKWD za mord na polskich oficerach w roku 1940 są sfałszowane. Ocenił, że trzeba kontynuować "prace wyjaśniające" w sprawie Katynia, nawet jeśli są to "nieprzyjemne stronice" dla Rosji.
"Jest bardzo smutne, że 26 proc., ćwierć naszego kraju, uważa wbrew dokumentom - osobiście tę teczkę wyciągałem, ze wszystkimi podpisami - że to kłamstwo; że zostało to sfałszowane, by rzucić cień na naszą ojczyznę" - powiedział.
"Niestety, nie zostało sfałszowane. My z wami to wiemy. A dlaczego o tym mówię? Oznacza to, że te prace wyjaśniające trzeba kontynuować, trzeba je prowadzić jak najaktywniej i opowiadać o tym, nawet jeśli są to nieprzyjemne stronice dla naszego kraju" - dodał gospodarz Kremla.
Miedwiediew odniósł się w ten sposób do wypowiedzi szefa stowarzyszenia Memoriał Arsenija Rogińskiego, który - uzasadniając potrzebę utworzenia bazy danych o ofiarach represji politycznych - powołał się na przykład z dokumentami Politbiura KC WKP(b) dotyczącymi zbrodni katyńskiej, które w kwietniu 2010 roku na polecenie prezydenta na swojej stronie internetowej opublikowała Federalna Służba Archiwalna (Rosarchiw).
Wśród upublicznionych przez Rosarchiw dokumentów znalazła się notatka ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii do Józefa Stalina z 5 marca 1940 roku. Uznaje ona polskich jeńców wojennych za "zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej" i proponuje rozpatrzenie ich sprawy "w szczególnym trybie, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania".
Rosarchiw opublikował również tekst podpisanej przez Stalina decyzji Biura Politycznego WKP(b) nr 144 z 5 marca 1940 roku, akceptującej propozycję Berii. Federalna Służba Archiwalna opublikowała trzy kopie tego tekstu, zaczerpnięte z różnych archiwaliów.
Umarzając śledztwo strona rosyjska utajniła 116 ze 183 tomów akt. Jawnych pozostało tylko 67 tomów. Spośród 116 utajnionych tomów, 36 opatrzono pieczęcią "tajne" lub "ściśle tajne", a 80 - "do użytku służbowego". Rosja przekazała Polsce dotąd 67 jawnych tomów i 70 - "do użytku służbowego".
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.