W najbliższych tygodniach ma dojść do eksperymentu z Tu-154M, ale to zależy od sprawności samolotu. Wkrótce mogą się odbyć uzupełniające przesłuchania rosyjskich świadków. Brak dowodu, by 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu. Będą oskarżeni o "przecieki" ze śledztwa.
Dowódca 36. pułku specjalnego podpisuje w Moskwie umowy na szkolenia polskich pilotów na symulatorach lotu samolotów Tu-154M oraz Jak-40 - poinformował zaś komisję szef wojsk lotniczych gen. Stefan Rutkowski. Obowiązek taki przewiduje nowy program szkolenia przyjęty w polskim lotnictwie wojskowym na początku br. Brak tych szkoleń (wstrzymanych w 2006 r.) dla członków załogi prezydenckiego samolotu miał być jedną z pośrednich przyczyn tragedii.
Eksperyment z drugim tupolewem w locie jest uzależniony od "sprawności operacyjnej" maszyny i możliwości załóg - poinformował naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski. W środę MSWiA ogłosiło, że wskutek usterki w tym samolocie prace nad raportem końcowym komisji rządowej ws. katastrofy mogą przedłużyć się o ok. sześć tygodni.
Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich powiedział senatorom, że eksperyment mógłby się odbyć mimo tej usterki. "Przecież chyba na próbny lot nie zamierzają wsadzić tam prezydenta RP. Jeśli samolot jest sprawny, to powinien wykonać te zadania, chyba że ma być to bardziej ryzykowna próba i wtedy te urządzenia muszą być w pełni sprawne" - dodał.
Parulski zakłada, że w poniedziałek i wtorek polscy prokuratorzy będą uczestniczyć w Moskwie w "uzupełniających przesłuchaniach" rosyjskich świadków. Przebywający w Rosji polscy prokuratorzy wojskowi nie wyczerpali we wtorek pytań do kierownika lotów ze Smoleńska Pawła Plusnina.
Płk Ireneusz Szeląg, szef prowadzącej śledztwo ws. katastrofy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, powiedział, że wersja o zamachu jest jedną z założonych wersji, a prokuratura "wypowie się w tym zakresie w decyzji kończącej śledztwo". Dodał, że trzeba sprawdzić wszystkie wątki, nawet najbardziej fantastyczne.
Szeląg oświadczył, że ekshumacje (o które wnosi kilka rodzin ofiar) odbędą się dopiero wtedy, gdy prokuratorzy będą mieli dowód na wątpliwości co do tożsamości danej osoby. "Nie sposób tego zrobić bez całości dokumentacji" - dodał Szeląg, oceniając, że ekshumacje to "ostateczność". Pełna dokumentacja sekcji zwłok dotyczy na razie 24 ofiar; prokuratura oczekuje na brakujące materiały.
Według Parulskiego, prokuratura przygotowuje się do przejęcia wraku Tu-154M. "Oczekujemy na decyzję Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej o wydanie wraku" - powiedział. E. Klich dodał, że badanie wraku w kontekście przyczyn katastrofy ma szczególny sens wtedy, jeśli na pokładzie był wybuch. "Tutaj żadnego wybuchu nie było. Wrak nie jest niezbędnym dowodem, aby zakończyć badanie przyczyn katastrofy" - ocenił.
Parulski zapewnił o nienaruszalności pieczęci polskiej prokuratury na oryginałach "czarnych skrzynek" Tu-154M, które do dziś są w Moskwie. Zdaniem Parulskiego nie ma możliwości identyfikacji odgłosów ze znanego filmu nakręconego na miejscu katastrofy, które miały być podobne do wystrzałów. Prokurator podkreślił, że z telefonów ofiar nie wykonywano żadnych połączeń. Ostatnio przeprowadzono eksperyment co do odgłosów w kabinie drugiego tupolewa.
Śledztwo przedłużono do 10 kwietnia. Zgromadzono dotychczas 104 akt jawnych i 19 niejawnych. Przesłuchano ponad 400 świadków (wśród nich jest m.in. Tomasz Turowski, b. szef wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie) oraz ponad 250 świadków w ramach realizacji rosyjskiego wniosku o pomoc prawną. Zgromadzono już całą dokumentację wizyty prezydenta w Smoleńsku. Prokuratura wystąpiła z 12 wnioskami o pomoc prawną, z których m.in. siedem wysłano do Rosji, a trzy - do USA. Parulski zapowiedział następne wnioski. Polska otrzymała też pięć wniosków od Rosji o pomoc prawną. Trzy zostały już zrealizowane, pozostałe dwa są w "fazie końcowej".
Parulski zapowiedział - nie ujawniając szczegółów - akty oskarżenia w prowadzonych przez prokuratury powszechne śledztwach o "przecieki" z polskiego śledztwa ws. katastrofy. Wiadomo, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi postępowanie w sprawie ok. 10 takich "przecieków" do prasy.
Klich powiedział komisji, że przygotowuje własny raport o naruszeniach procedur przez stronę rosyjską podczas wyjaśniania katastrofy, który będzie chciał przedstawić na forum unijnym w kwietniu br.
Klich mówił, że nie wie, kto podjął decyzję o zastosowaniu załącznika 13. konwencji chicagowskiej. "Jeśli chodzi o sam proces podejmowania decyzji - nie wiem, ja w tym nie uczestniczyłem. Nikt mnie nie pytał, czy to będzie najlepsze, czy najgorsze, tylko ja dostarczyłem dokumenty panu ministrowi Cezaremu Grabarczykowi (szefowie resortu infrastruktury - PAP), a później już dowiedziałem się od pani Tatiany Anodiny (szefowa MAK - PAP), że to zostało zaakceptowane" - powiedział Klich. Zaznaczył, że w pierwszych dniach polscy eksperci pracowali na terenie katastrofy bez żadnej podstawy prawnej.
Zdaniem Klicha, załoga Tu-154M juz przy starcie wiedziała, że pogoda w Smoleńsku jest poniżej dopuszczalnego minimum. Klich dodał, że meteorolog ze Smoleńska po katastrofie zeznał, że rosyjskie przepisy dają możliwość zamknięcia tego lotniska przy złej pogodzie, ale nie potwierdzono tego dokumentami.
Na posiedzenie komisji zaproszono: szefa MSWiA Jerzego Millera, szefa MON Bogdana Klicha, szefa MSZ Radosława Sikorskiego, szefa BBN Stanisława Kozieja, prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta oraz szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Nie przyszedł żaden z nich; część reprezentowali zastępcy, nie było zaś nikogo z MSWiA i ABW. Komisja oddaliła wniosek PiS, by ogłosić przerwę i wyjaśnić, czy Miller przyjdzie. Szef komisji Maciej Klima (PiS) powiedział PAP, że do chwili obecnej żadne pismo o nieobecności szefa MSWiA oraz jego zastępcy nie dotarło do komisji. Klima zamierza zwrócić się do ministra i premiera o wyjaśnienie sytuacji.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.