Mieszkańcy Odessy dla bezpieczeństwa śpią w schronach, zwłaszcza, że w nocy odzywają się częste alarmy
Biskup odesko-symferopolski Stanisław Szyrokoradiuk uważa, że Ukraina zderzyła się z agresorem, który dopuszcza się aktów terroryzmu: zabija niewinnych ludzi, niszczy domy, zabytki oraz miejsca pracy. Hierarcha podkreśla, że obecna wojna stanowi wielkie niebezpieczeństwo nie tylko dla samej Ukrainy, ale dla całej Europy.
Opisując sytuację na południu Ukrainy biskup zwraca uwagę, że miasto Chersoń na terenie jego diecezji zostało zajęte przez wojska rosyjskie. Jedna z niewielkich parafii w pobliżu miasta została całkowicie zniszczona przez bombę. Na szczęście nikt nie zginął. Z kolei Odessa obawia się ataku od strony morza, który może być bardzo niebezpieczny dla miasta. Dodaje, że mieszkańcy Odessy dla bezpieczeństwa śpią w schronach, zwłaszcza, że w nocy odzywają się częste alarmy. W samym mieście sytuacja jest na obecną chwilę dość spokojna.
Miejscowy Kościół jest zaangażowany w organizowanie pomocy dla mieszkańców, zwłaszcza, że sklepy spożywcze pozostają zamknięte i ludzie nie mają co pić i jeść. Wszystkie parafie w Odessie oraz sama katedra pozostają otwarte i rozdają posiłki oraz wszelką potrzebną pomoc. Kościół działa normalnie. Każdego dnia w świątyniach odprawia się cztery Msze. Biskup dodaje, że miasto chociaż liczebnie jest duże i na ulicach zwykle panuje wzmożony ruch, to w obecnej sytuacji pozostaje opustoszałe. Pozostali w nim jedynie ludzie starsi, młodsi wyjechali na tereny bardziej bezpieczne, na zachodnią Ukrainę lub do Polski. Bp Szyrokoradiuk wyraża również wdzięczność za pomoc, solidarność i modlitwę oraz apeluje o zrobienie wszystkiego co możliwe, aby przywrócić pokój.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.