Próbując stłumić rewoltę, władze Libii nie dopuszczą do tego, by zniszczeniu uległy złoża ropy naftowej - powiedział w piątek tureckiej stacji CNN-Turk syn Muammara Kadafiego, Saif al-Islam. Dodał, że jego rodzina nie ma zamiaru uciec z kraju.
"Nigdy nie zniszczymy źródeł ropy. Należą do narodu" - powiedział.
Zapytany o ewentualne plany ucieczki z Libii, syn libijskiego przywódcy odparł: "Mamy plan A, B i C. Plan A to żyć i umrzeć w Libii. Plan B to żyć i umrzeć w Libii. Plan C to żyć i umrzeć w Libii".
Syn Kadafiego przyznał, że władze straciły kontrolę nad wschodem kraju. Wyraził jednak pewność, że wkrótce przejmą one kontrolę nad tym regionem.
Według al-Islama, antyrządowi protestujący to jedynie kilkuset "terrorystów", którzy ukradli wojskowe czołgi, broń i amunicję.
Zapytany o wykorzystywanie do tłumienia protestów afrykańskich najemników, odpowiedział: "Mówiono o tym tylko w jednym kanale telewizyjnym, w Al-Dżazirze. Wszystkie kłamstwa pochodzą z tego źródła". Następnie zaprosił zagraniczne media do przyjazdu do Libii i zweryfikowania informacji.
Według al-Islama, podczas protestów zginęły 242 osoby. Wcześniejszy oficjalny bilans mówił o 300 zabitych.
Syn Kadafiego zapewnił, że nie został przeprowadzony żaden nalot przeciwko ludności.
Dodał, że pokojowe manifestacje i żądania polityczne nie stanowią "żadnego problemu" i "są do przyjęcia". Niezgodne z prawem są jedynie działania "uzbrojonych grup".
Muammar Kadafi w czwartek zagroził "zakręceniem kurka" z ropą naftową, jeśli w kraju nie ustaną antyrządowe wystąpienia. Łącząc się telefonicznie ze swej kwatery ze studiem telewizji publicznej, Kadafi ostrzegł: "Jeśli obywatele nie powrócą do pracy, przerwie się dostawy ropy naftowej.
W Libii od ponad tygodnia trwa rewolta przeciw reżimowi Kadafiego. Władze straciły kontrolę nad wschodnią częścią kraju, gdzie leży m.in. Bengazi.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.