Napływ uchodźców nie zmniejsza się; wyzwania będą coraz większe; teraz mamy już do czynienia z falą osób uciekających z centralnej Ukrainy, które nie mają w Polsce znajomych lub krewnych i są całkowicie zdane na pomoc polskiego państwa - podkreślał we wtorek szef KPRM Michał Dworczyk.
Szef KPRM zwracał uwagę w rozmowie z telewizją wPolsce.pl, że większość uchodźców przyjeżdzających do Polski z zaatakowanej przez Rosję Ukrainy, liczy na to, że spędzą w naszym kraju tylko chwilę, tydzień lub kilka tygodni. "Bardzo byśmy chcieli, żeby tak się stało. Musimy brać jednak pod uwagę różny rozwój sytuacji, również scenariusze negatywne i dlatego musimy przygotować się tak, jakby uchodźcy musieli w Polsce pozostać nieco dłużej" - powiedział Dworczyk.
Pytany, ile jest osób, które trafiły do Polski i już nie wrócą do Ukrainy, bo po prostu nie mają do czego, Dworczyk przyznał, że dzisiaj nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jak podkreślał, wojna jest nieprzewidywalna.
"Nie wiemy, czy te ataki będą jeszcze bardziej brutalne i skierowane na jeszcze większą liczbę miast, czy też Federacja Rosyjska zmieni strategię działania. Tego nie wiemy. Wiemy, że dzisiaj uciekło z Ukrainy około 2 milionów osób, z czego około 1,3 mln trafiło do Polski" - powiedział Dworczyk.
"Widzimy, że ten napływ uchodźców nie zmniejsza się i powiem więcej, te wyzwania, które będą stawały przed nami w najbliższych dniach i tygodniach, będą coraz większe, bo o ile pierwsza fala uchodźców to były osoby, które mają tutaj znajomych, krewnych i przyjeżdżały do swoich bliskich, o tyle dzisiaj mamy do czynienia już z falą osób uciekających z centralnej Ukrainy i te osoby już są całkowicie zdane na pomoc polskiego państwa" - podkreślał szef KPRM.
Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego. We wtorek rano Straż Graniczna poinformowała, od tego czasu z Ukrainy do Polski przyjechało 1,2 mln osób.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.