Przywódca szyickiej opozycji bahrajńskiej Hasan Muszaima wrócił w sobotę do kraju z emigracji i wezwał władców królestwa, by poparli działaniami obietnice reform politycznych. W Bahrajnie trwają protesty przeciwko sunnickiej monarchii rządzącej krajem.
"Chcemy prawdziwej konstytucji - powiedział Muszaima dziennikarzom po przylocie. - Jestem tu, żeby przekonać się, czego domagają się ludzie na placu, posiedzieć z nimi i porozmawiać".
"Dialog nie wystarczy. Obiecywanie nie wystarczy. Musimy zobaczyć coś na ziemi" - dodał opozycjonista. Jego zdaniem władcy Bahrajnu już "wcześniej obiecywali, ale nie uczynili nic dla narodu".
Według agencji Reutera powrót Muszaimy może otworzyć nowy etap w działaniach antyrządowego ruchu protestu w Bahrajnie.
Muszaima stoi na czele szyickiego ugrupowania Hak, uważanego za bardziej radykalne niż główny szyicki blok polityczny, który kieruje protestami.
Bahrajńska opozycja wydaje się być podzielona w kwestii tego, czy domagać się położenia kresu sunnickiej monarchii, czy też dać jej szansę w zamian za przekazanie władzy obieralnemu parlamentowi.
Muszaima bezpośrednio nie wzywał do obalenia monarchii, lecz nalegał na zmiany i przekazanie większych uprawnień społeczeństwu. Zapytany, czy ma nadzieję na kierowanie ruchem protestu odpowiedział: "Zawsze mówię ludziom: +Jestem waszym sługą+".
Codzienne antyrządowe protesty w Bahrajnie wybuchły dwa tygodnie temu. Kierują nimi szyici, stanowiący większość na wyspie.
Muszaima, który w Bahrajnie sądzony był zaocznie w sprawie domniemanego spisku i przygotowywania zamachu stanu, przyleciał z Libanu. W tym tygodniu szef bahrajńskiego MSZ szejk Chalid ibn Ahmad ibn Muhammad al-Chalifa poinformował, że Muszaima otrzymał przebaczenie od króla, zaś rzeczniczka rządu zapewniła, że nie zostanie aresztowany po powrocie.
W stolicy Bahrajnu Manamie w kolejnej demonstracji w sobotę żądano odejścia króla, szejka Hamada ibn Isy al-Chalify. Tysiące ludzi pomaszerowało też w stronę siedziby premiera, domagając się też rozwiązania rządu.
Maleńki Bahrajn ma strategiczne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, gdyż stacjonuje tam V Flota USA odpowiedzialna za bezpieczeństwo w newralgicznym rejonie Zatoki Perskiej.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.