Przeciwnicy Muammara Kadafiego we wschodniej Libii ogłosili w niedzielę utworzenie Narodowej Rady Libijskiej, podkreślając, że nie jest to rząd tymczasowy, lecz "twarz rewolucji". Oświadczyli, że nie chcą obcej interwencji i nie kontaktują się z obcymi rządami.
Rzecznik Rady, Hafiz Ghoga, podkreślił, że nie widzi możliwości negocjowania z reżimem Kadafiego. Podkreślił, że rolą Rady jest wspieranie ruchu, stawiającego sobie za cel obalenie libijskiego przywódcy. Akcentował też konieczność utrzymania integralności terytorialnej kraju. "Nie ma czegoś takiego, jak podzielona Libia" - mówił.
W sobotę gazeta "Kuryna" informowała w wydaniu internetowym, że były minister sprawiedliwości Mustafa Muhammad Abd ad-Dżalil przewodzi tworzeniu tymczasowego rządu Libii w kontrolowanym przez opozycję mieście Bengazi.
Ad-Dżalil obciążył Kadafiego wyłączna odpowiedzialnością za "zbrodnie, które popełniono w Libii". Podkreślał konieczność zachowania integralności terytorialnej kraju, mówiąc, że "Libia jest wolna, a jej stolicą jest Trypolis".
Rzecznik Narodowej Rady Libijskiej powiedział w niedzielę, że inicjatywa Ad-Dżalila "to jego osobisty pogląd". Brak bliższych informacji na temat relacji między Narodową Radą Libijską a tworzonym przez ad-Dżalila rządem tymczasowym.
Ad-Dżalil podał się do dymisji 21 lutego na znak protestu przeciwko krwawym represjom wobec Libijczyków domagających się ustąpienia Kadafiego.
Sekretarz stanu USA Hillary Clinton powiedziała w niedzielę, że Stany Zjednoczone "wyciągają rękę" do ugrupowań opozycyjnych na wschodzie Libii. Wskazała, że rewolucja libijska przesuwa się też na zachód kraju, ale zastrzegła, że za wcześnie jeszcze na przewidywania, "jak się to rozegra". Była to krótka wypowiedź szefowej amerykańskiej dyplomacji dla dziennikarzy przed odlotem do Genewy na konsultacje z sojusznikami w sprawie kryzysu libijskiego.
W Libii trwa od połowy lutego krwawa rewolta przeciwko reżimowi Kadafiego, który rządzi krajem od ponad 40 lat.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.