Wynik wyborów prezydenckich potwierdza polityczną rekompozycję Francji. Zamiast starego podziału na prawicę i lewicę wzmacnia się podział na Francję "dołów" i "góry", bogatą i biedną - uważa dyrektora departamentu opinii instytutu Ifop Jerome Fourquet
Wyniki I tury wyborów "pokazują nam przede wszystkim, że to, co wydarzyło się w 2017 roku (wygrana Macrona i objęcie pierwszej kadencji) nie jest przypadkiem" - komentuje wyniki wyborów prezydenckich Fourquet na łamach dziennika "Le Figaro".
Macron jest tym bardziej atrakcyjny, gdy wspinasz się po drabinie dochodowej i społecznej, a także w emerytowanym elektoracie z klasycznej prawicy ze względu na swój status i międzynarodowy kontekst kryzysu, który uwydatnił legitymistyczny odruch elektoratu dążącego do stabilności i obawiającego się chaosu gospodarczego - twierdzi Fourquet.
Zwolennicy Marine Le Pen są skoncentrowani wśród osób o najniższych dochodach, wśród aktywnej i pracującej Francji. Rozszczepienie między Francją elit a Francją dołów nadal rośnie w siłę - zauważa badacz.
Zdaniem Fourqueta przegranymi I tury okazali się przede wszystkim prawicowy publicysta Eric Zemmour, "którego ofensywa nie oparła się rzeczywistości" oraz republikanka Valerie Pecresse, która popełniła w kampanii liczne błędy.
Zemmour na jesieni zdominował debatę publiczną "tematem tożsamościowym", jednak kwestia siły nabywczej Francuzów nabierała stopniowo znaczenia w kampanii, a niepokój wzrósł, gdy ceny zaczęły gwałtownie rosnąć - dodał badacz.
"Punktem zwrotnym w kampanii stała się jednak wojna w Ukrainie. Zemmour, czarny koń kampanii, po pierwsze był krytykowany za jego ideologiczną bliskość z reżimem Putina oraz z powodu wyrzeczenia się jego pola kompetencji jako wizjonera na poziomie geopolitycznym i historycznym" - uważa Fourquet.
Z kolei Macron pod koniec kampanii stracił kilka punktów na rzecz Le Pen z powodu powrotu do tematu reformy emerytalnej i podwyższenia wieku emerytalnego - wyjaśnia badacz.
Fourquet zwraca również uwagę na sukces wyborczy lidera Francji Nieujarzmionej Jean-Luca Melenchona, który skonsolidował elektorat lewicy na poziomie powyżej 20 proc. "Ten sukces przypomina to, co wydarzyło się w 2017 roku, kiedy udało mu się ugruntować pozycję głównego kandydata lewicy" - dodał ekspert.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.