Po dniu odpoczynku peleton Tour de France we wtorek wjedzie w Alpy. Trudne górskie etapy, z których aż cztery kończą się podjazdami do mety, zweryfikują formę kandydatów do czołowych lokat. Dodatkowym utrudnieniem mogą być zapowiadane dokuczliwe upały.
Ofiarą wysokiej temperatury padł w niedzielę, na mecie 9. etapu, Francuz Alexis Vuillermoz (TotalEnergies). Został przewieziony do szpitala, a jego zespół poinformował, że nie przystąpi do wtorkowego etapu. Na starcie 10. odcinka zabraknie także Australijczyka Bena O'Connora (AG2R Citroen Team), cierpiącego po dwóch kraksach. Czwarty kolarz ubiegłorocznego TdF ucierpiał podczas upadku na drugim etapie, a ponowna kraksa w czasie ósmego pogłębiła jeszcze kontuzję.
Pierwsza część "Wielkiej Pętli" przebiegała pod znakiem dominacji ubiegłorocznego triumfatora Słoweńca Tadeja Pogacara (UAE Emirates), wspomaganego na podjazdach przez świetnie dysponowanego Rafała Majkę. W kolumnie wyścigu wszyscy zadają sobie pytanie, czy młody lider okaże się równie silny podczas dużo dłuższych alpejskich wspinaczek?
Jak zdystansować Pogacara? "To jest pytanie za milion euro" - odpowiada żartobliwie David Gaudu (Groupama-FDJ), piąty w klasyfikacji generalnej.
"Nawet osamotniony na brukowanych sektorach jest bardzo silny, co wszyscy widzieliśmy. Ale nawet najmocniejszy na świecie nie jest jednak pozbawiony słabości. Każdy, także on, może mieć gorszy dzień" - zauważył francuski kolarz.
Sam Pogacar zapewnił, że "nie boi się nadchodzących dni" i bardzo wysokich temperatur zapowiadanych na TdF.
"Bardzo często jeździłem w upale, także w miesiącach poprzedzających ten Tour. Nikt nie lubi jechać na rowerze przez pięć godzin przy temperaturze 40 stopni, to nie jest zdrowe. Ale warunki będą dla wszystkich takie same" - zaznaczył posiadacz żółtej koszulki.
Francuscy kibice, którzy masowo oblegają trasę wyścigu i w wielomilionowej liczbie śledzą przekazy telewizyjne, najbardziej oczekują jednak na zwycięstwo swego rodaka. W tegorocznej edycji wystartowało aż 32 francuskich kolarzy, ale dotychczas żaden z nich nie sięgnął po etapowy triumf. Tak długo na zwycięstwo miejscowi fani czekali ostatnio w 2018 roku. W kolejnych sezonach radości dostarczał im nieobecny w tegorocznej edycji z powodu kontuzji Julian Alaphilippe.
Przed kolejnym tygodniem rywalizacji Pogacar wydaje się być pewny siebie, ale wiary w sukces nie traci zarówno ekipa Jumbo-Visma z Primozem Roglicem i Jonasem Vingegaardem, jak i drużyna Ineos Grenadiers z Geraintem Thomasem i Thomasem Pidcockiem. Czy ich nadzieje spełnią się w kolejnym tygodniu Tour de France, pokażą nadchodzące etapy.
Pierwszą próbą sił będzie we wtorek wspinaczka do mety w Megeve, ale decydujące mogą być dwa kolejne odcinki - 11. z dwoma premiami górskimi najwyższej kategorii i 12. - z przejazdem przez Col de Galibier i końcową wspinaczką do Alp d'Huez.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.