Była genialnym dzieckiem i zdeterminowaną młodą kobietą. Uczyła dzieci dla zarobku i z poczucia misji, a w wolnym czasie rozwiązywała zadania z fizyki. Analizy chemicznej musiała uczyć się potajemnie - takie były początki życiowej drogi Polki wszechczasów.
Dzieciństwo i młodość Marii Skłodowskiej upłynęło w Warszawie, będącej pod zaborem rosyjskim. Wychowana w patriotycznej rodzinie Skłodowska już jako gimnazjalistka na swój sposób protestowała przeciw zniewoleniu. "Przed Pałacem Saskim car postawił obelisk polskim oficerom, którzy odwrócili się od powstania listopadowego a nawet brali udział w walkach przeciwko niemu. I na ten pomnik młodzież inteligencka pluła. Maria, idąc do szkoły z koleżankami, też to robiła. Jeśli ktoś zapomniał o tym, to po prostu wracał i naprawiał swój błąd" - opowiada dyrektor Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie Małgorzata Sobieszczak-Marciniak.
Maria była zdolnym dzieckiem. Nauczyła się czytać w wieku czterech lat, a fakt ten wyszedł na jaw przypadkiem. "Towarzyszyła starszej od siebie siostrze Bronisławie, kiedy ta próbowała dość nieporadnie przeczytać jakieś zdanie. Maria się zniecierpliwiła, wzięła tę książkę i po prostu przeczytała to zdanie jednym tchem, wywołując u rodziców wielkie zdziwienie, a u siostry przerażenie. Sama zareagowała łzami, ponieważ pomyślała, że zrobiła coś nie tak" - mówi Sobieszczak-Marciniak.
O rozwój intelektualny Marii dbał ojciec, fizyk i matematyk, który po śmierci matki Marii - Bogusławy Skłodowskiej, sam wychowywał dzieci.
"Ojciec Marii był człowiekiem, który każdą wolną chwilę przeznaczał na to, żeby młodych Skłodowskich czegoś uczyć. Objaśniał im zjawiska fizyczne, które zachodzą w naszym otoczeniu. Jeżeli była burza z błyskawicami i grzmotami, to on im wyjaśniał dlaczego tak jest, tłumaczył co się dzieje w atmosferze, w której dochodzi do wyładowań" - opowiada Sobieszczak-Marciniak.
Maria po ukończeniu gimnazjum zapragnęła pójść na studia. Podobne plany miała jej starsza siostra Bogusława. W Polsce jednak uniwersytety nie przyjmowały kobiet. Dziewczęta postanowiły ubiegać się o miejsce na francuskiej Sorbonie, na której od pewnego czasu zaczęły pojawiać się studentki. Pierwsza wyjechała Bogusława, która zaczęła studiować medycynę. Maria wspierała ją finansowo dzięki pracy guwernantki w majątku Szczuki pod Warszawą, gdzie uczyła dzieci państwa Żórawskich - zarządców posiadłości. Wychowana w ideałach pozytywizmu Maria zorganizowała też zajęcia dla wiejskich dzieci, które uczyła podstaw czytania, pisania i liczenia. Po pracy Maria, zamiast odpoczywać lub, jak przystało dobrze wychowanej pannie, zajmować się grą na pianinie lub robótkami ręcznymi, rozwiązywała zadania z podręcznika do fizyki, który dostała od ojca przed wyjazdem.
Po powrocie do Warszawy kontynuowała edukację w laboratorium, mieszczącym się w Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Lokalizacja była pomyślana jako przykrywka dla władz rosyjskich, które nie pozwalały na niezależny rozwój polskiej nauki. Tam nauczyła się analizy chemicznej.
Wyposażona w całą swoją wiedzę młoda Polka wyjechała do Paryża. Zamieszkała w domu siostry i jej męża, dostała się na matematykę i fizykę. Tak zaczęła się jej przygoda w wielką nauką, w której zdobyła najwyższe szczyty.
W tym roku, we wrześniu mija 100 lat od otrzymania przez Marię Skłodowską-Curie nagrody Nobla w dziedzinie chemii za odkrycie dwóch nowych pierwiastków - radu i polonu. Rok 2011 został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Chemii a polski parlament ustanowił rok 2011 Rokiem Marii Skłodowskiej-Curie. W plebiscycie Muzeum Historii Polski badaczka została wybrana na Polkę wszechczasów.
Odbierając w 1911 r. nagrodę Nobla w dziedzinie chemii polska uczona była już laureatką nagrody Nobla w dziedzinie fizyki (wspólnie z mężem Piotrem Curie i odkrywcą promieniotwórczości Henrim Becquerelem) za badania nad promieniotwórczością. Jest jedyną osobą w historii, która otrzymała dwie nagrody Nobla w dwóch różnych dziedzinach naukowych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.