Po ponad półtorej roku od początku otwartej inwazji Rosji przekazane przez Polskę miasteczka kontenerowe dla uchodźców wojennych na Ukrainie działają, dają schronienie ludziom ze stref przyfrontowych i przygotowane są do przyjęcia nowych lokatorów, gdyby sytuacja się pogorszyła.
Trzy takie miasteczka w okolicach Czernihowa na północy Ukrainy wizytowali pracownicy ambasady RP w Kijowie. "Miasteczka są zadbane i mieszkają w nich ludzie, bardzo często z małymi dziećmi. Te miejsca spełniają swoją rolę i są realną pomocą dla walczącej z najeźdźcą Ukrainy - powiedział PAP polski dyplomata Paweł Kochanowicz.
Jedno z miasteczek powstało we wsi Nowoseliwka, tuż za rogatkami Czernihowa. Gdy wiosną ubiegłego roku Rosjanie nacierali na to miasto, pierwsze pociski z ich czołgów oraz zrzucane z samolotów bomby zrujnowały tam setki domów. Czernihów i okolice oblegane były przez ponad miesiąc, jednak nie poddały się wrogowi.
"Mój dom stał tam, tuż za tym płotem. Po jednym z pierwszych ataków zostały z niego tylko fundamenty" - mówi pani Maria, która od marca 2022 r. mieszka w jednej z części polskiego miasteczka.
"W tych bombardowaniach straciliśmy wszystko. Dobrze, że znaleźliśmy tutaj miejsce. W miasteczku kontenerowym w zasadzie tylko śpimy. W dzień powoli odbudowujemy nasz dom. Latem uprawialiśmy na działce warzywa. Robiliśmy zapasy na zimę" - opowiada PAP.
W miasteczku w Nowoseliwce tuż przed południem panuje cisza. Widać, że mieszkają tu dzieci; na podwórku stoją trójkołowe rowerki i wózki. "O tej porze dzieciaki są w szkole i przedszkolu, rodzice w pracy albo odbudowują domy, a tutaj zostajemy my, emerytki" - śmieje się starsza kobieta, która gotuje coś w kuchni.
"Mamy gdzie przygotować jedzenie i miejsce do spania. Mamy pralki. Co prawda, ubiegłej zimy, kiedy nie było dostaw prądu, marzliśmy w tych kontenerach, ale przywieźli nam agregat i mamy swój prąd. Tę zimę przeżyjemy" - mówi.
Dwa kolejne miasteczka znajdują się na terenie kompletnie zrujnowanego przez ostrzały ośrodka sportów zimowych, gdzie przez lata organizowane były międzynarodowe zawody biathlonowe i biegowe. Ludzie mieszkają jednak tylko w jednym z nich. Drugie stoi puste.
Dmytro Synenko, zastępca szefa obwodowej administracji wojskowej w Czernihowie wyjaśnia, że to drugie miasteczko jest rezerwą na wypadek zaostrzenia sytuacji na terenach graniczących z Rosją. Odległość od Czernihowa do Rosji to niewiele ponad 100 kilometrów.
"Nasz obwód od północy graniczy z Rosją. Tam każdego dnia prowadzone są działania bojowe, trwa ciągły ostrzał. Cały czas mieszka tam 11 tysięcy mieszkańców. Dlatego potrzebujemy rezerwy na wypadek krytycznej sytuacji, gdyby trzeba byłoby ich nagle gdzieś umieścić" - powiedział Synenko.
"Oni sami nie chcą wyjeżdżać, ale niewykluczone, że jeśli sytuacja się zaostrzy, rząd może podjąć decyzję o przymusowej ewakuacji. To rezerwowe miasteczko przygotowane jest właśnie na taki przypadek" - podkreślił.
Polska przekazała Ukrainie miasteczka kontenerowe w ramach Programu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przy wsparciu Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Jedno miasteczko może pomieścić 325 osób. Polskie władze deklarowały budowę ośrodków dla osób, które wojna pozbawiła dachu nad głową, na 20 tysięcy miejsc.
Miasteczka kontenerowe, zbudowane i wyposażone z polskich środków, uruchomiono wcześniej m.in. we Lwowie, Borodziance i Buczy. Na mapie miasteczek są także Hostomel i Połtawa.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.