Uwiecznieni na porcelanowych fotografiach. Jedni pełni powagi, inni uśmiechnięci, uchwyceni przez obiektyw w chwili szczęścia. Tacy zostaną na zawsze, niezmienne spoglądając ze swoich nagrobków.
Coraz rzadziej na współczesnych grobach umieszczane są fotografie osób, które w nich spoczywają. To szkoda, nie tylko z powodu zacierania się w ludzkiej pamięci obrazów, ale także dlatego, że zdjęcie oprócz twarzy osoby przekazuje także informacje o czasach, w jakich przyszło jej żyć. To dzięki nim możemy zobaczyć jaka była moda, jakie noszono fryzury czy nakrycia głowy. Niezwykłą wędrówkę śladami nagrobnych fotografii można odbyć choćby na lubelskim cmentarzu przy ulicy Lipowej.
Najstarsze fotografie nagrobne w tym miejscu pochodzą z lat 70. XIX wieku. To one stanowią portret zbiorowy mieszkańców Lublina, którzy ponad 150 lat temu przechadzali się tymi samymi ulicami, co my dziś. – Zdjęcia zmarłych rodziców, czy dziadków wybierano takie, jakie chciały oglądać ich dzieci i wnuki. Osobno należy potraktować fotografie wykonane małym dzieciom, szczególnie takie post mortem, czyli po śmierci – wyjaśniają historycy UMCS, którzy na temat nagrobnych fotografii przygotowali wystawę w Muzeum Uniwersyteckim UMCS.
Umieszczanie fotografii na nagrobkach jest żywym dowodem tęsknoty za zmarłym, ale dla współcześnie oglądających te wizerunki to źródło wiedzy i badań naukowych.
Wystarczy przyjrzeć się strojom, które podobnie jak herb, są komunikatem wizualnym. – Fotografie umożliwiają badanie realnych, a nie żurnalowych strojów epoki. Oblicze kostiumologiczne charakteryzuje panująca moda z uwzględnieniem jej ograniczeń, zwłaszcza po upadku powstania styczniowego. Na fotografiach widzimy eksponowanie żałoby narodowej. Oczywiście nie ma możliwości zauważenia na tych ujęciach czy spódnice lub suknie posiadały formę krynolin, lecz szereg przykładów ukazuje skromny fason, a czarny kolor przeważa – wyjaśniają autorzy wystawy.
Ubiór żałobny szczególnie zwalczany był w zaborze rosyjskim. Władze zakazywały noszenia czerni pod karą grzywny i pozbawienia wolności. Carscy agenci rozdzierali krynoliny żałobnych sukni. Podobnie czyniono z sukniami koloru szarego, a nawet brązowego. Można więc powiedzieć, że Polki walczyły z zaborcą za pomocą mody.
Wystawa prezentowana była w ramach XIX Festiwalu Nauki i była pokłosiem studenckiego projektu Koła Nauk Pomocniczych Historii UMCS. Studenci zidentyfikowali kilkadziesiąt nagrobków, na których umieszczone są herby lub fotografie dawnych mieszkańców Lublina.
Pozwolenie na otwarcie najstarszej części nekropolii, tj. cmentarza rzymskokatolickiego, zostało wydane w 1794 roku przez biskupa chełmskiego i lubelskiego Wojciecha Skarszewskiego. Wówczas był to teren poza miastem, na którym niechętnie grzebano swoich zmarłych z powodu odległości i błota, w którym grzęzły kondukty. Dziś jest to miejsce opowiadające o naszej historii.
Pochowanych jest tutaj 122 powstańców, w tym dziewięciu we wspólnej mogile, a pozostali w grobach rodzinnych i indywidualnych. Do dziś zachowało się, nie licząc wspólnej mogiły, 80 takich pochówków. Pochodzą one z okresu od 1874 do 1944 r., kiedy to zmarła ostatnia weteranka powstania styczniowego – Lucyna Żukowska.
Wiele informacji i ciekawostek na temat tej nekropolii można znaleźć w publikacji pt. „Zespół cmentarzy przy ulicy Lipowej w Lublinie. Przewodnik ekumeniczny” wydanej przez Wydawnictwo Gaudium. Znajdziemy tam opis historyczny każdego z cmentarzy wchodzących w skład nekropoli, opis cennych zabytkowych grobów, a także biogramy ważnych dla miasta i regionu zmarłych pochowanych przy ulicy Lipowej. Wśród tych osób nie brakuje postaci, których historia zaciekawi i zaintryguje, jak również przybliży dzieje nie tylko Lublina, lecz także naszej ojczyzny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.