Jaki byłby rząd, gdyby działał jak Facebook albo Wikipedia - to jeden z wątków debaty na temat związków społeczeństwa obywatelskiego i społeczeństwa informacyjnego, która odbyła się w środę w Pałacu Prezydenckim.
Pytanie o porównanie rządu do portali społecznościowych postawił socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr Alek Tarkowski, który zajmuje się ideą otwartego rządu. Jak tłumaczył Tarkowski, opiera się ona na wykorzystaniu wzorców komunikacji dwustronnej z tych portali, jawnym tworzeniu aktów prawnych (tak jak tworzy się wolne oprogramowanie) oraz otwartym dostępie do zasobów publicznych, np. informacji i danych statystycznych.
Tarkowski zwracał uwagę na znaczenie powszechnych konsultacji społecznych, ale podkreślał, że nie mają one sensu w sprawach wymagających rzadkiej eksperckiej wiedzy. "Powszechne zaangażowanie administracja musi budować na sprawach prostych, dotyczących życia codziennego" - powiedział.
Włodzimierz Marciński, dyrektor Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego w MSWiA, ocenił, że obecne narzędzia technologiczne są dobrą platformą do konsultacji społecznych, z czego skwapliwie korzysta Komisja Europejska. "To się powoli zaczyna tworzyć. Polska jeszcze może nie jest dobrym przykładem, bo te konsultacje są różnie prowadzone i często wybuchają, a później szybko gasną. Ludzie bardzo szybko tracą energię do kolejnych dyskusji" - zaznaczył.
Zwracał też uwagę, że w Polsce nie wypracowano mechanizmów, które pozwoliłyby na rezygnację z nieudanych publicznych projektów informatycznych. "Są systemy, które idą w złym kierunku, ale nigdy nie mamy żadnego mechanizmu, żeby powiedzieć: +kończymy go, wyrzucamy+, bo się wydało 5 mln zł. Ludzie zastanawiają się, co powie NIK. W związku z powyższym idziemy ścieżkami całkowicie błędnymi" - podkreślił Marciński.
Krzysztof Król, w latach 1991-1997 poseł, a obecnie wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, ocenił, że zaakceptowanie idei otwartego rządu byłoby problemem dla polskich polityków. "Przez ostatnie 20 lat klasa polityczna praktycznie się nie zmieniła. Mamy do czynienia dokładnie z tymi samymi ludźmi. Niestety w 1989 r. nie było jeszcze w Polsce internetu, a zajmowanie się polityką nie służy najlepiej samokształceniu, uczeniu się nowych rzeczy" - tłumaczył. Dlatego, zdaniem Króla, obecna elita polityczna Polski "w ogromnej mierze nie jest zinformatyzowana".
Debata w Pałacu Prezydenckim była elementem obchodów Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego. Został on ustanowiony w 2006 r. rezolucją Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych jako kontynuacja Światowego Dnia Telekomunikacji. Święto to przypada 17 maja. W tym roku obchodzone jest pod hasłem "Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu na terenach słabo zurbanizowanych". Polskie Towarzystwo Informatyczne - organizator obchodów w naszym kraju - wyznaczyło najważniejsze uroczystości na środę.
Wieczorem w Zamku Ujazdowskim zaplanowano jeszcze spotkanie przedstawicieli rządu i parlamentu ze środowiskiem teleinformatycznym, a potem Wielką Galę Dnia Społeczeństwa Informacyjnego.
Wśród patronów tegorocznych obchodów Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego są m.in.: prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i sekretarz generalny Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU) Hamadoun Toure.
Promieniowanie jest mniejszą przyczyną chorób nowotworowych, niż się sądzi.
Następnym krokiem muszą być dalsze rozmowy z udziałem prezydenta Ukrainy.
Puin w przeszłości zbyt wiele razy kłamał - uważa MSZ Ukrainy.
... dotyczący jego rozmów z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.
Zostało jeszcze kilka dużych problemów, które "nie do końca" zostały rozstrzygnięte.
Żołnierze zaprezentowali sprzęt wojskowy na wielu piknikach.
Omówiono uwolnienie 1,3 tys. więźniów oraz wizytę Władimira Putina na Alasce.