W zamachu bombowym przeprowadzonym w piątek w Peszawarze, na północy Pakistanu, uszkodzony został samochód konsulatu USA. Co najmniej jedna osoba zginęła, a dziesięć, w tym dwóch Amerykanów, zostało rannych - poinformował konsulat i miejscowa policja.
Do eksplozji ukrytej przy drodze bomby doszło przy jednej z głównych dróg w mieście, gdy obok przejeżdżał konwój dwóch należących do konsulatu samochodów opancerzonych.
Jak podkreślają służby dyplomatyczne USA w zamachu nie zginął ani nie został poważnie ranny żaden Amerykanin. W samochodach nie było też żadnego wysokiego rangą dyplomaty.
"Doszło do ataku na konwój dwóch samochodów z konsulatu w Peszawarze. Jeden samochód został uszkodzony" - podał rzecznik ambasady USA Alberto Rodriguez.
Nie żyje pakistański mężczyzna, który w chwili wybuchu przejeżdżał obok na motocyklu.
Według pakistańskiego wywiadu eksplodował samochód pułapka.
Pakistańska telewizja pokazała zdjęcia samochodu terenowego z uszkodzonym tyłem. Eksplozja rzuciła pojazd na słup energetyczny.
W Peszawarze dość często dochodzi do zamachów organizowanych przez powiązanych z Al-Kaidą pakistańskich talibów. Zapowiedzieli oni, że pomszczą śmierć szefa Al-Kaidy Osamy bin Ladena zabitego 2 maja przez amerykańskich komandosów w Abbotabadzie niedaleko Islamabadu.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.