Tadżykistanowi zagraża szarańcza i wkrótce zagrozi też brak środków do jej zwalczania - ostrzegł w piątek szef tadżyckiej agencji do walki z plagą, która pustoszy uprawy.
"Zapasy środków owadobójczych są niemal na wyczerpaniu i nie mamy żadnych rezerw" - powiedział Kiżomiddin Ganijew, dodając, że szarańcza, która pożera wszystkie rośliny "aż do korzeni", zaatakowała pola bawełny, zboża i arbuzów.
Według Ganijewa szarańcza zniszczyła już 150 tys. hektarów upraw - niemal dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku.
W połowie maja Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) zapowiedziała, że pomoże 10 krajom kaukaskim i środkowoazjatyckim, m.in. Tadżykistanowi, uchronić 25 mln hektarów upraw przed plagą szarańczy poprzez wdrożenie pięcioletniego programu, finansowanego głównie przez USA, w wysokości 1,6 mln dolarów.
Ale Ganiejew oświadczył, że nie oczekuje w tym roku żadnej pomocy z FAO.
Tadżykistan oprócz szarańczy trapi też inflacja cen żywności. W połowie maja władze, by zahamować drastyczny wzrost cen żywności, wprowadziły kontrolę jej cen. Od kwietnia zboże, mięso i nabiał podrożały tam o 30 procent. Przy czym Tadżykistan ma też najwyższy ze wszystkich krajów Azji Środkowej odsetek ludzi żyjących w nędzy.
Gospodarka Tadżykistanu - najbiedniejszego kraju ze wszystkich byłych republik radzieckich - opiera się głównie na sprzedaży surowców, zwłaszcza bawełny i aluminium, które są głównymi tadżyckimi produktami eksportowymi.
10 krajów narażonych na spustoszenie przez szarańczę to Afganistan, Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Kazachstan, Kirgistan, Rosja, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.