Na Dzikim Zachodzie, żeby być bardziej precyzyjnym.
A żeby jeszcze bardziej na początku tego felietonu zamieszać, dodam, że chodzi o śląski Dziki Zachód. Osady: Panna Maria, Bandera, Helena, czy Cestohowa. W czwartek był Sajgon, teraz mamy Teksas. No nieźle…
Pewnie już Państwu mignęło coś na ten temat na naszym portalu. Np. westernowy tekst o księdzu Bakanowskim. Pochodzi z najnowszej książki Ewy Winnickiej poświęconej właśnie Ślązakom z Teksasu. „Miasteczko Panna Maria. Ślązacy na Dzikim Zachodzie”. Tak zwie się jej książka, opublikowano niedawno przez wydawnictwo Czarne.
Temat niby dobrze znany, wielokrotnie opisywany (także u nas - warto przypomnieć chociażby tekst „Z Matką Bożą w walizce”), a jednak Winnickiej, raz po raz, udaje się ugryźć temat od zupełnie innej strony.
Bo nie poprzestaje, jak to często bywa, na ekscytowaniu się naszymi na Dzikim Zachodzie. Idzie dalej. Sprawdza, jak to właściwie z nimi jest. Dalej są nasi? Czy już się może jednak zamerykanizowali? A jeśli jednak nasi, to… jacy? Bardziej polscy? Śląscy? Niemieccy?
W pewnym momencie autorka przytacza następującą historię:
W 1996 roku na Śląsk pojechał biskup Yanta. Kiedy po mszy opuszczał Grotę na Górze Świętej Anny, zatrzymał go wierny i zapytał: „Wyście są polski Ślązak czy niemiecki?”. Yanta nie był pewien, czy w ogóle rozumie pytanie. W końcu odpowiedział, że jest Ślązakiem teksańskim. „Takie coś nie ma” – odpowiedział mężczyzna. Wtedy pokazałem mu paszport Yanty z teksańskim miejscem urodzenia, a potem wymieniłem nazwiska jego przodków: Pollok, Kasprzyk, Gorzel, Moczygemba. Mężczyzna odszedł nieprzekonany...
I tak to właśnie wygląda. Każdy chciałby ich przeciągnąć na swoją stronę. Przedwojenni księża z Kresów wmawiali im piastowską prapolskość. Działacze polonijni z Chicago robili z nich ikony emigracji i Pierwszych Osadników. Ksiōndz z Bytōmio – Ślōnzoków, a niy Poloków. Itd. Itp.
Tymczasem ich śląskie (XIX-wieczne!) tradycje i korzenie, już dawno posplatały się z amerykańskimi. Wojna secesyjna, wojny światowe, Korea, Wietnam, Irak, Afganistan… - to już też - a może przede wszystkim - ich historia. Zresztą fakt, że książka „Miasteczko Panna Maria. Ślązacy na Dzikim Zachodzie” ukazała się w tzw. Serii Amerykańskiej przypadkiem chyba nie jest, prawda?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.