Głos Piotra naszych czasów znów wybrzmiał na placu przed bazyliką watykańską, gdzie przez czas jego choroby rozbrzmiewa wieczorny różaniec w jego intencji.
Odkąd zachorował papież, nieprzerwanie mam przed oczami jego samotną modlitwę na Placu Świętego Piotra w szczycie pandemii koronawirusa. Ten obraz przeszedł do historii. Franciszek stojący w strugach deszczu, samotny na placu, który zwyczajowo tętni życiem, z milionami oczu utkwionych w ten wyjątkowy przekaz medialny z Watykanu, błagał Boga o ustanie pandemii i oddawał Mu całą ludzkość. To było zaledwie pięć lat temu, a wydaje się, że upłynęły całe wieki. Nie chcemy już tego pamiętać. Franciszek powiedział wówczas: „Gęste mroki ogarnęły nasze place, ulice i miasta; zapanowały nad naszym życiem wypełniając wszystko ogłuszającą ciszą i niepokojącą pustką, która paraliżuje wszystko na swojej drodze; czuje się ją w powietrzu, odczuwa w gestach, mówią to spojrzenia”. Gdy ludzkość zdawała się myśleć, że jest wszechmocna, chwila choroby odkryła całą kruchość naszego jestestwa i to, że jesteśmy w rękach Boga a nie naszej „wszechmocy” wiedzy, technologii, osiągnięć rynku i rewolucyjnych wynalazków. Papież przypomniał, że „jest to czas przestawienia kursu życia ku Tobie, Panie, i ku innym”.
Teraz sytuacja się odwróciła. Plac Świętego Piotra wypełniony jest ludźmi, brakuje jednak Piotra. Ta nieobecność jest fizycznie odczuwalna, bolesna. Wchodzi w nią jednak modlitwa ludu, za którą po trzech tygodniach hospitalizacji podziękował osobiście Franciszek. Uczynił to łamiącym się głosem, słyszalny w nim był brak oddechu i całe cierpienie papieża. Kilkanaście sekund nagrania, które odtworzone przed czuwaniem modlitewnym wzruszyły i otworzyły na nadzieję. Głos Piotra naszych czasów znów wybrzmiał na placu przed bazyliką watykańską, gdzie przez czas jego choroby rozbrzmiewa wieczorny różaniec w jego intencji.
W trudnym czasie modlitwa jest pociechą dla wierzących, zarazem jest tym, co najlepszego możemy w tym czasie ofiarować papieżowi. To spełniło się już za czasów choroby Jana Pawła II i Benedykta XVI. Lud Boży jest z Piotrem, a Piotr, jestem tego pewna, ofiaruje Bogu swe cierpienie za przyszłość świata pogrążonego w mroku wojen i podziałów. Ta wspólna modlitwa pokazuje również to, co w chrześcijaństwie jest piękne – bliskość z Bogiem i drugim człowiekiem.
Nie dajmy odebrać sobie tego czasu i zamiast spekulować o tym „czego nam nie mówią” o zdrowiu papieża, czy rozstawiać czarne konie w rankingu przed konklawe, trwajmy – jak pierwsi chrześcijanie – w modlitwie za Piotra. To jest część życia Kościoła, że gdy Piotr cierpi lub choruje otaczamy go modlitwą. To jest nasza droga wzrastania w wierze. Świadczą o tym ludzie, którzy od rana do wieczora trwają pod papieskim oknem w Klinice Gemelli, czy w najdalszych zakątkach naszego globu. Papież jest o tym informowany. Pozwolę sobie przypuszczać, że ze szpitalnego łóżka śledzi też modlitwę na Placu Świętego Piotra. Po dwóch tygodniach hospitalizacji napisał na portalu X: „Czuję całą waszą serdeczność i bliskość, a w tym szczególnym czasie czuję się jakby «niesiony» i wspierany przez cały lud Boży”. Nieśmy dalej cierpiącego Piotra.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Odbędą się one w Izniku niedaleko Stambułu.
Według śledczych pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Ryzyko, że obecne zapasy żywności wyczerpią się do końca maja.
Decyzja jest odpowiedzią na wezwanie wystosowane wcześniej w tym roku przez więzionego lidera PKK.
To efekt dwustronnych rozmowach ministerialnych w weekend w Genewie.
„Proszę was, abyście świadomie i odważnie wybrali drogę komunikacji pokoju”
Referendum w sprawie odwołania rady miejskiej jest nieważne ze względu na zbyt niską frekwencję.