Za kratami
Za kratami
Zdjęcie ilustracyjne
HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość

To był podstęp

PAP

publikacja 27.03.2025 06:46

Przywódcy polskiego podziemia dali się zwabić w pułapkę. Dziś 80 rocznica tego wydarzenia.

27 marca 1945 r. w Pruszkowie przywódcy polskiego podziemia zostali podstępnie aresztowani przez NKWD. Przewieziono ich do Moskwy i skazano w pokazowym procesie.

Od rozpoczęcia ofensywy w styczniu 1945 r. przez Armię Czerwoną reguły gry na ziemiach polskich dyktowała Moskwa. M.in. z tego powodu - aby uniknąć oskarżeń o prowadzenie działań na szkodę Związku Radzieckiego - gen. Leopold Okulicki zdecydował o rozwiązaniu Armii Krajowej. Zarówno on, jak i inni przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego nie tracili jednak nadziei na polityczne rozstrzygnięcie. W rezultacie dali się wciągnąć w pułapkę zastawioną przez NKWD.

Początkiem tej intrygi było zaproszenie na spotkanie, które w pierwszych dniach marcach otrzymali Okulicki oraz delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski. W liście do nich płk Konstantin Pimienow w imieniu gen. Iwanowa pisał: "Mogę tylko powiedzieć jedno, że przypuszczalne spotkanie pana z generał-pułkownikiem Iwanowem może rozstrzygnąć i bezwarunkowo rozstrzygnie to, co bodaj nie dałoby się rozstrzygnąć szybko na innej drodze. Wzajemne zrozumienie i zaufanie pozwolą na zdecydowanie bardzo ważnych spraw i na niedopuszczenie do ich zaostrzenia".

Zaproszenie kończyła następująca deklaracja: "Ja zaś ze swej strony, jako oficer Armii Czerwonej, któremu przypadła w udziale tak wielce ważna misja, całkowicie gwarantuję panu słowem oficera, że gdy pański los od chwili pańskiego przyjazdu do nas będzie zależał ode mnie, będzie pan w całkowitym bezpieczeństwie".

W rzeczywistości rzekomy gen. Iwanow był Iwanem Sierowem, szefem osławionego kontrwywiadu wojskowego (SMIERSz), zaś płk Pimienow oficerem tej formacji.

Już sam fakt, że zaproszenie Pimienowa trafiło do Okulickiego i Jankowskiego było dowodem na to, że kierownictwo polskiego podziemia zostało przez moskiewski wywiad rozpracowane.

Okulicki, który już raz spotkał się z Sierowem (po tym, jak został w 1941 r. aresztowany przeszedł przez więzienia na Łubiance i Lefortowo), był nieufny. Ostatecznie jednak zdecydował się przyjąć zaproszenie.

17 marca doszło do pierwszego bezpośredniego kontaktu - z płk. Pimienowem w Pruszkowie spotkał się Jankowski i poinformował, że ugrupowaia polityczne wchodzące w skład Rady Jedności Narodowej (namiastki poskiego parlamentu stworzonej na emigracji) chcą rozpocząć jawną działalność. To Jankowski zasugerował, że "gen. Iwanow" powinien się spotkać z przedstawicielami RJN. Zwrócił się również o umożliwienie wysłania delegacji polskiego podziemia do Londynu - po to, by tam skonsultowała się z rządem RP, partiami politycznymi i premierem Stanisławem Mikołajczykiem. Pimienow obiecał pomoc w zorganizowaniu tego wyjazdu.

Kilka dni później, 21 marca, Pimienow przekazał Jankowskiemu wiadomość, że w najbliższych dniach przyleci gen. Iwanow, który chciałby, być może w towarzystwie marszałka Żukowa, spotkać się z przedstawicielami polskiego podziemia. Tuż po spotkaniu dwunastu polskich polityków miało odlecieć na konsultacje do Londynu.

W depeszy z 25 marca, ostatniej przed aresztowaniem, dowódca AK, przedstawiając stan negocjacji z Sowietami, pisał do Londynu: "Delegat Rządu i Stronnictwa RJN zaangażowały się już daleko wobec wojskowych władz sowieckich w kierunku ujawnienia działalności i zalegalizowania swej pracy. Rozmowa na ten temat Delegata Rządu, RJN i przedstawicieli stronnictw z gen. płk. Iwanowem ma się odbyć dn. 27.3. Na ogólne i kategoryczne żądanie tych czynników w rozmowie tej muszę wziąć udział". Na końcu depeszy gen. Okulicki informował, że strona polska zagwarantowała Sowietom zachowanie w tajemnicy prowadzonych z nimi pertraktacji.

Prof. Andrzej Garlicki oceniając podjęcie rozmów z Moskwą stwierdził: "Można uważać, że przywódcy podziemia łatwo dali się zwabić w pułapkę zręcznie zastawioną przez gen. Iwana Sierowa (...). Ale sprawa nie była wcale taka prosta. Decyzja rozmów z władzami radzieckimi była decyzją polityczną. Zakładano możliwość aresztowania, ale przede wszystkim poszukiwano drogi do włączenia się w życie legalne. (...) Przywódcy podziemia chcieli wykorzystać wszelkie formy legalnej opozycji w zapowiadanym przez postanowienia jałtańskie systemie demokratycznym" (A. Garlicki "Historia 1939-1997/98. Polska i świat").

27 marca na spotkanie do kwatery Pimienowa, mieszczącej się w willi w Pruszkowie, przybyli Jankowski, Okulicki i Kazimierz Pużak (przewodniczący RJN). Po obiedzie przewieziono ich na Pragę, gdzie mieli się spotkać z gen. Iwanowem. Do spotkania jednak nie doszło. Przywódców podziemia poinformowano, że zostało ono przełożone na następny dzień.

Rankiem usłyszeli, że rozmowy zostają przeniesione do Moskwy. Tam też przewieziono ich samolotem, a następnie osadzono w więzieniu na Łubiance.

Pozostali przywódcy polskiego podziemia byli zaniepokojeni faktem, że Jankowski, Okulicki i Pużak nie powrócili z rozmów. Mimo to zdecydowali się zjawić w Pruszkowie 28 marca na umówione spotkanie z gen. Iwanowem.

Skład polskiej delegacji wyglądał następująco: Stronnictwo Ludowe reprezentowali Kazimierz Bagiński, Adam Bień i Stanisław Mierzwa; Stronnictwo Narodowe - Stanisław Jasiukowicz, Kazimierz Kobylański i Zbigniew Stypułkowski; Stronnictwo Pracy - Józef Chaciński i Stanisław Urbański, Zjednoczenie Demokratyczne - Eugeniusz Czarnowski i Stanisław Michałowski, przedstawicielem Polskiej Partii Socjalistycznej był Antoni Pajdak. Jako tłumacz towarzyszył im Józef Stemler-Dąbski z Departamentu Informacji i Prasy Delegatury.

Jak podaje prof. Garlicki, po przybyciu na miejsce zostali oni przewiezieni do podwarszawskich Włoch. Rano dowiedzieli się, że w Poznaniu oczekuje ich marszałek Żukow.

Samolot, do którego wsiedli, poleciał jednak nie do Poznania, ale na wschód. Członkowie polskiej delegacji spotkali w nim aresztowanego wcześniej (8 marca 1945) Aleksandra Zwierzyńskiego, przewodniczącego konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego. Z powodu złej pogody samolot musiał awaryjnie lądować. Ostatecznie polscy politycy pociągiem przewiezieni zostali do Moskwy, gdzie podobnie jak Jankowski, Okulicki i Pużak, stali się więźniami Łubianki.

Stefan Korboński, który po Jankowskim objął funkcję delegata Rządu na Kraj, wspominał: "Fakt aresztowania przywódców podziemia rozniósł się po całym kraju z niezwykłą szybkością i podziałał jak piorun z jasnego nieba. Wprawdzie nikt nie miał żadnych złudzeń co do zasadniczych celów polityki sowieckiej, a już najmniej ci, którzy przeszli Powstanie Warszawskie i na własne oczy zobaczyli oraz na własnej skórze mieli wypisane +wyzwolenie+, jednak prawie nikt nie przypuszczał, by Sowiety mogły użyć tak podłego i cynicznego podstępu (...). Wrażenie było tym bardziej silne, że o wstępnych rozmowach wiedziała tylko góra konspiracyjna. Kraj natomiast i masa podziemia dowiedziały się - z radia zagranicznego, z prasy podziemnej i z wieści szeptanych, które rozchodziły się z szybkością błyskawicy - tylko o epilogu" (S. Korboński "W imieniu Rzeczypospolitej").

"Nastąpił wybuch rozpaczy i wściekłości, co doprowadziło do stanu silnego wrzenia. Rodziły się plany dokonania jakiegoś zamachu o dużym zasięgu, jakiegoś mocnego odwetu, który by zaspokoił pragnienie zemsty i pokazał, że podziemie w dalszym ciągu istnieje i potrafi jeszcze karać. Wszyscy z napięciem i nadzieją oczekiwali na reakcję aliantów. Przyszła, ale jakżeż słaba i bez widoków na dobry skutek. Miejsce podniecenia i oczekiwania zaczęło zajmować rozczarowanie i bezgraniczne przygnębienie" - pisał Korboński.

Aresztowani przywódcy polskiego podziemia, po prawie trzymiesięcznym śledztwie, 18 czerwca 1945 r. stanęli w Moskwie przed Kolegium Wojskowym Sądu Najwyższego. W tym samym czasie w stolicy ZSRR toczyły się rozmowy w sprawie utworzenia w Polsce Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej.

W trakcie pokazowego procesu oskarżonym zarzucono działania przeciwko Armii Czerwonej i Związkowi Radzieckiemu.

21 czerwca 1945 r. ogłoszono wyrok. Gen. Okulicki został skazany na 10 lat więzienia, Jankowski na 8 lat, Bień i Jasiukowicz na kary po 5 lat, Pużak na 1,5 roku, Bagiński na rok, Zwierzyński na 8 miesięcy, Czarnowski na 6 miesięcy, Mierzwa, Stypułkowski, Chaciński i Urbański na 4 miesiące. Michałowski, Kobylański i Stemler-Dąbski zostali uniewinnieni.

Trzech spośród nich zakończyło życie w więzieniach lub łagrach. Gen. Okulicki zmarł w moskiewskich Butyrkach 24 grudnia 1946 r., Jan Stanisław Jankowski 13 marca 1953 r. we Władymirze nad Klaźmą, a Stanisław Jasiukowicz 22 października 1946 r. w więziennym szpitalu w Butyrkach.

Pozostali, poza Bieniem (wrócił w 1949 r.), powrócili do Polski w 1945 r. Tu większością z nich zajęła się krajowa bezpieka: Pużak aresztowany w 1947 r., zmarł w więzieniu trzy lata później, do komunistycznych więzień trafili także Bagiński, Mierzwa, Kobylański, Michałowski i Stemler-Dąbski.

W odrębnym procesie w listopadzie 1945 r. na pięć lat więzienia został skazany Antoni Pajdak. Po zakończeniu wyroku zesłano go do Krasnojarskiego Kraju. Do Polski powrócił dopiero w 1955 r.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona

Reklama

Reklama