Były prezydent Czech Vaclav Havel, który wraca do zdrowia po ciężkim zapaleniu dróg oddechowych z marca, powiedział, że przez pięć miesięcy czuł się odizolowany od ludzi.
"Miałem długo jakieś skomplikowane zapalenie płuc z różnymi niedobrymi objawami towarzyszącymi" - przyznał w obszernym wywiadzie dla czeskiego dziennika "Mlada fronta Dnes", opublikowanym w środę. Mówił, że tracił równowagę, miał słabą pamięć i chudł.
"Byłem przez niemal pięć miesięcy odizolowany od ludzi, a jako osoba towarzyska, ciężko to znoszę" - zaznaczył.
"Teraz, na szczęście, to już mija, choć - według mnie, a nie mojego lekarza - bardzo powoli" - podkreślił Havel. Ale - jak dodał - "przy moim wieku i zdrowiu nie jestem w stanie zrobić nawet jednej dziesiątej z tego, co wcześniej".
W przyszłym miesiącu Havel skończy 75 lat. Obecnie były przywódca Czech większość czasu spędza w swym domu na wsi. Czyta książki i gazety, śledzi wiadomości w radiu i telewizji. Głównym obszarem jego pracy jest obrona praw człowieka w świecie.
Vaclav Havel wspomniał też o swych planach na najbliższą przyszłość. "Mam wrażenie, że czas dojrzał do tego, by więcej czytać, chodzić do kin, teatrów, odpoczywać i medytować. Mam tyle do nadrobienia! Nie uwierzylibyście, jak bardzo i właściwie bezpowrotnie daje znać strata dwóch lat w wojsku w latach 50. i blisko pięciu lat w więzieniu w latach 70. i 80. Muszę też doliczyć 13 lat prezydentury. Czasem wydaje mi się, że tej straty już nigdy nie da się odrobić" - podkreślił.
Były prezydent Czechosłowacji oraz Czech od wiosny publicznie pojawił się tylko dwa razy: pod koniec marca na premierze wyreżyserowanego przez siebie filmu "Odejścia" oraz na początku września, gdy odebrał honorowe obywatelstwo jednej z praskich dzielnic.
Kłopoty ze zdrowiem Havel ma już od dawna. Przyczyniły się do nich m.in. pobyty w komunistycznych więzieniach. W 1996 roku z powodu nowotworu usunięto mu połowę prawego płuca, dwa lata później podczas urlopu w Austrii doznał perforacji jelita grubego i przeżył tylko dzięki szybko przeprowadzonej operacji.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.