Polscy prokuratorzy wojskowi i biegli w czwartek rano zakończyli badanie wraku samolotu Tu-154M znajdującego się na lotnisku w Smoleńsku i wyruszyli w drogę powrotną do Polski. Do kraju dotrą w piątek. Na lotnisku Siewiernyj pracowali od 23 września.
W czynnościach w Smoleńsku uczestniczyło dwóch prokuratorów: podpułkownik Karol Kopczyk i podpułkownik Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, siedmiu biegłych z zakresu techniki i wypadków lotniczych oraz dwóch ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Ci ostatni wykonali dokumentację fotograficzną wraku, a także jego poszczególnych elementów.
Wrak polskiego Tu-154M jest w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Wciąż nie wiadomo, kiedy miałoby dojść do jego przekazania Polsce. Komitet Śledczy FR podkreśla niezmiennie, że wrak maszyny jest dowodem również w jego śledztwie i powinien pozostać na terytorium Rosji do końca postępowania.
Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa powiedział w czwartek PAP, że prokuratorzy i biegli przebywający w Smoleńsku "wykonali wszystkie zaplanowane czynności na terenie lotniska Smoleńsk Siewiernyj, mieli nieograniczony dostęp do wraku na płycie lotniska oraz wszystkich jego elementów". Płk Rzepa potwierdził, że grupa prokuratorów i biegłych wyjechała już ze Smoleńska.
Prok. Kopczyk ocenił z kolei w rozmowie z dziennikarzami, że prokuratorzy i biegli w całości wykonali wszystkie zaplanowane prace. "Biegli dokonali oględzin całości wraku. Wykonali stosowne pomiary na wraku zasadniczym - przełomów i zniekształceń. To wszystko zostało udokumentowane fotograficznie. Także przy użyciu aparatu sferycznego" - powiedział.
Prokurator poinformował, że "biegli dokonali też oględzin wszystkich elementów agregatów, znajdujących się w pomieszczeniach na terenie lotniska, ze szczególnym naciskiem na te, które z ich punktu widzenia są istotne".
Kopczyk przypomniał, że w zeszłym tygodniu inna grupa polskich prokuratorów wojskowych i biegłych dokonała oględzin elementów samolotu, które znajdują się w Moskwie. "Te dwie czynności - praca kolegów i biegłych w Moskwie oraz nasza i biegłych w Smoleńsku - ze sobą współgrały" - zaznaczył.
Prokurator podkreślił, że biegli mieli nieograniczony dostęp do wraku. "Nie napotkaliśmy żadnych problemów przy dokonywaniu oględzin, w tym powtórnych, jeśli biegli zgłaszali taką potrzebę. Myślę, że udało nam się zrobić wszystko, co zaplanowaliśmy" - oświadczył.
Kopczyk podał, że "w przyszłości trzeba będzie jeszcze wykonać pewne pomiary w terenie, których życzą sobie biegli". "Ale to jest kwestia bliżej nieokreślonego czasu" - powiedział.
Wojskowy prokurator nie wykluczył, że "w przyszłości może zaistnieć potrzeba dokonania ponownych oględzin jakiegoś fragmentu lub agregatu samolotu". "To wszystko będzie wychodziło w trakcie prac biegłych w Polsce" - oznajmił.
Kopczyk przekazał, że eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji wykonali bogatą dokumentację fotograficzną. "Możemy mówić o setkach zdjęć" - wskazał.
"Uważam, że oględziny wraku mamy zrobione w sposób dokładny. Każdy element był szczegółowo oglądany. Szczególny nacisk był położony na sposób deformacji tego skrzydła, które oderwało się w wyniku uderzenia w brzozę. Trzeba jednak pamiętać, że również inne elementy pozwolą biegłym na odtworzenie procesu niszczenia konstrukcji samolotu. Wszystkie przełomy zostały sfotografowane, zmierzone" - powiedział.
Prokurator podkreślił, że biegli zbadali też wszystkie trzy silniki Tu-154M, w tym przy pomocy endoskopów.
W ubiegły piątek, przed przystąpieniem do czynności na lotnisku w Smoleńsku, Kopczyk informował, że ich celem jest "udokumentowanie stanu wraku w takim zakresie, jaki będzie potrzebny biegłym do wydania opinii i odpowiedzi na postawione im pytania o przyczyny i przebieg katastrofy".
"Same oględziny wraku mają na celu stwierdzenie przez biegłych, czy ewentualnie doszło, czy też nie doszło do usterki technicznej, która mogła być przyczyną katastrofy. Na chwilę obecną w naszym śledztwie nie znamy przyczyny katastrofy. Prowadzimy odrębne śledztwo. Nie jesteśmy związani ani ustaleniami Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ani raportem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK)" - powiedział wówczas prokurator.
Kopczyk podkreślił wtedy także, iż "protokół z czynności, zgodnie z przepisami, zostanie sporządzony przez stronę rosyjską". Zaznaczył również, że będą wykonywane te czynności, o których przeprowadzenie strona polska zwróciła się do Rosji we wniosku o pomoc prawną. "Nie będziemy mieli możliwości pobierania żadnych próbek. Jeśli taka konieczność zajdzie, to wystąpimy o to w kolejnym wniosku o pomoc prawną" - wskazał.
22 września inna grupa polskich prokuratorów wojskowych i biegłych zakończyła czynności w Moskwie. Dokonała ona oględzin elementów wyposażenia elektronicznego Tu-154M znajdujących się w stolicy Rosji. Są one zdeponowane w siedzibie MAK, który badał katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 roku.
Dwaj prokuratorzy, pułkownik Anatol Sawa i major Jarosław Sej oraz dwaj biegli z zakresu pracy automatyki lotniczej, osprzętu lotniczego i badania wypadków lotniczych w ciągu czterech dni przebadali kilkadziesiąt przedmiotów, m.in. urządzenia elektroniczno-nawigacyjne, w tym komputery nawigacyjne, urządzenia awioniczne, urządzenia sterowania i zegary pokładowe.
Naczelna Prokuratura Wojskowa wyjaśniła wcześniej, że efekty pracy polskich biegłych i prokuratorów w Moskwie oraz Smoleńsku zostaną wykorzystane do przygotowania kompleksowej opinii na temat okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. Zespół ekspertów mający przygotować taką opinię został powołany na początku sierpnia tego roku przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie prowadzącą śledztwo w sprawie wypadku.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.